środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 6

Olivia
Minęło parę tygodni od moich miłosnych wyznań do Tomka. Nasz związek... Cóż jest cudownie, Tomek jest cudowny, moje życie jest cudowne... No może nie całe, ale dzięki niemu ma coraz więcej radosnych barw. Kocham go całym moim serduszkiem.... Chociaż ten idealny obrazek cały czas niszczy Lena. Chciałabym żeby mi w końcu wybaczyła....

Lena
Sobota. W końcu. Wolne. Nie rozumiem, jak nauczyciele mogą, tak bardzo, pastwić się nad uczniami! Okey, jest koniec roku i w ogóle, ale to już lekka przesada, co prawda nie mamy żadnych sprawdzianów, ale mimo wszystko to nawał pracy.  Dzisiaj wstałam o 10, uhmm, jak mi się dobrze spało, gdyby nie ten pacan, wstałabym pewnie na obiad, ale ten idiota ZAWSZE musi zrobić mi na złość. Gdy już nawrzeszczałam na mojego brata za bardzo "subtelną" pobudkę, poszłam się umyć i ubrać, a następnie zeszłam na dół, do kuchni. Na śniadanie zjadłam kanapki, które popiłam kakao. Po posiłku rozsiadłam się przed telewizorem w salonie.
- Młoda, masz zamiar cały dzień siedzieć przed tym pudłem? - usłyszałam za sobą głos brata.
- Masz z tym jakiś problem?
- Tak, zaraz będzie dobry film, a ty siedzisz tu i oglądasz swoje zasrane serialki.
Od jakiegoś czasu, sytuacja między nami jest napięta, no tak mniej więcej od czasu kiedy spotykam się z Mateuszem. Zawsze jakoś starałam się załagodzić tę sytuację, ale kiedy Liv tu przywiało, nie mam na to siły, tak więc teraz cały czas skaczemy sobie z Pawłem do gardeł.
- No to masz pecha, bo ja jak na razie nie mam ochoty się nigdzie ruszyć.
- A nie chcesz się spotkać z tym twoim, jak mu tam...
- Z Mateuszem, nie jak na razie nie.
- No kurde Lena!
- Twój problem- powiedziałam i podgłośniłam tv. 10 raz już oglądałam ten  odcinek, ale za nic w świecie nie chciałam mu dać oglądać tego głupiego meczu. Nagle zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Mateusz.
- Cześć, kochanie - usłyszałam w słuchawce.
- Cześć
- Wyskoczymy dziś gdzieś?
- Wieczór we dwoje?
- A nie lepiej paczką? Kuba, Olka, Filip, Tomek, Anka, Liv, ty, ja - wymienił zatrzymał się na chwilę - no i może twój brat? - dodał po chwili.
- No nie wiem, może wszyscy oprócz Liv?
- Oj Lena, nie możesz jej cały czas odrzucać, a zresztą nie będziesz musiała z nią gadać.
- Ale..
- Dzwoniłem już do wszystkich, oprócz niej - przerwał mi - ale pewnie i tak pójdzie, w końcu jest dziewczyną Tomka.
- Czekaj, co?
- No dzwoniłem do wszystkich, co prawda oprócz twojego brata,  nie denerwuj się, że do ciebie ostatniej, ale tak jakoś wyszło - tłumaczył.
- Nie o to chodzi idioto, chociaż będziesz musiał mi to wynagrodzić, ale o..
- Dla Ciebie wszystko, księżniczko - znowu mi przerwał.
- No dobra. Liv naprawdę chodzi z Tomkiem?
- No tak, a co w tym złego?
- Chociażby to, że on jest typowym podrywaczem i nie przepuści żadnej laski!
- Oj nie denerwuj się, złość piękności szkodzi.
- Dobra, dobra. Mniejsza o to, co mnie to obchodzi? Przecież nienawidzę Liv.
- Mhmm.. To co zgadzasz się?
- Okey, tylko gdzie idziemy?
- Na obrzeżach otwarto fajny klub, może tam?
- A wpuszczą nas?
- Tak, to klub mojego wujka.
- Serio?
- No raczej.
- To świetnie, tylko gdzie się umówimy i o której?
- 19, koło twojego domu? Zgarnę po drodze Olkę, Kubę i Filipa, Liv i Tomek przyjdą razem, tylko musisz z bratem pogadać o Ance, kto ją weźmie, ok?
- Oki, Olki nie musisz brać zaraz do niej zadzwonię, żeby do mnie przyszła, to pa.
- Już kończysz?
- No muszę się przygotować, co nie?
- Ale jest 16.
- No własnie. Zostały mi tylko trzy godziny!- usłyszałam ciche parsknięcie - Nie śmiej się, pa! - powiedziałam i rozłączyłam się. - Paaweł! - wydarłam się- Chodź tu!
- Czego?
- Chcesz iść dzisiaj na imprezę?
- Co?
- No na imprezę, wiesz tam się tańczy, pije i w ogóle.
- Wiem co to jest impreza idiotko, ale ty mnie zapraszasz czy coś?
Wybuchłam śmiechem - Ja? Ciebie? - śmiałam się dalej.
- No to o co ci chodzi? - zapytał widocznie zdenerwowany.
- No, idziemy całą paczką na imprezę do nowo otwartego klubu na obrzeżach miasta, twoja laska idzie, a ty?
- Może pójdę, tylko jeszcze pogadam sobie z Anką.
- Oki, jak coś na 19 się umówiliśmy pod naszym domem.
- Okey.
Poszłam na górę i zadzwoniłam do Anki.
- Hej, to wiesz już o imprezie? - zapytała.
- Mhmm.. Wpadniesz do mnie? Wybierzemy jakieś ciuchy dla mnie i dla ciebie?
- Okey, tylko dla ciebie, bo ja już mam.
- Jasne, jasne. To przyjdziesz?
- Oczywiście, będę za 20 minut.
- Pa
Pościeliłam łóżko i delikatnie uprzątnęłam pokój, tak żeby nie było za dużo syfu, jak Olka przyjdzie. Po paru minutach zapukała do drzwi, a ja zeszłam i jej otworzyłam.
- Hej - odezwała się.
- Hej - przytuliłam ją i poszłyśmy na górę.
Po paru godzinach szukania ciuchów i przygotowywania się, byłyśmy gotowe. Miałam na sobie śliczną sukienkę i upięte włosy, ale to Olka przyćmiewała wszystko wyglądem, miała na sobie seksowny zestaw i rozpuszczone, proste włosy. Wyglądała jak bogini seksu, już widzę minę Kuby, jak ją zobaczy. Olka spojrzała w lustro i otworzyła usta ze zdziwienia:
-Lena coś ty ze mną zrobiła?! - zdenerwowała się.
- Zmieniłam cię w boginie seksapilu, och kochanie to się na pewno spodoba Kubie.
- Mhmm.. Skoro tak twierdzisz - powiedziała i zauważyłam, że się z tego powodu cieszy.

Tomek
Umówiliśmy się całą paczką na imprezę. Mamy być o 19 pod domem Pawła i Leny. Muszę po drodze wziąć ze sobą Olivię, moją piękną Olivkę. Wyszedłem z domu wpół do, ubrany w ulubione dżinsy i koszule, w której - jak twierdziły moje byłe - wyglądam bardzo seksownie, skierowałem się w stronę przystanku, by po chwili jechać autobusem do domu Olivii. Zapukałem, drzwi otworzyła mi jej mama.
- Dzień dobry, ja po Olivię.
- Witaj Tomku! Jak ja cie dawno nie widziałam, ale urosłeś i wyprzystojniałeś - paplała, a ja spostrzegłem, że za nią idzie moja piękna dziewczyna.
- Olivia - zabrakło mi tchu i słów, które mogły określić, jak bardzo spodobała mi się w stroju, który miała na sobie.
- Cześć - powiedziała do mnie - Mamo my idziemy na imprezę do klubu wujka mojego kolegi - zwróciła się do swojej mamy.
- Mhmm.. A kto was przywiezie do domu i o której?
- No ten wujek, nie wiem jeszcze o której, ale idziemy całą paczką, nie martw się!
- Jak mogę się nie martwić o moją kruszynkę?
- Proszę pani ja się zaopiekuję Olivią, proszę się, naprawdę, nie martwić - wtrąciłem się w ich rozmowę.
- No dobrze dzieciaki, tylko musisz mi ją tu odstawić cała i zdrową - pogroziła mi palcem.
- Oczywiście, obiecuję - powiedziałem, Olivia pożegnała się z mamą i wyszliśmy z jej domu, oddaliliśmy się kawałek i zaczęliśmy się namiętnie całować, tak długo aż zabrakło nam tchu.
- Nie powinniśmy już iść? -wydyszała Olivka.
- Aż tak źle całuję? - pytam.
- Oj kochanie całujesz cudownie...
-No ja myślę, ty też niczego sobie.
- Uhm.. Dzięki, ale ja naprawdę nie chcę się spóźnić, chodź.
- Jak sobie życzysz - wziąłem ją za rękę, pocałowałem w czubek nosa i ruszyliśmy w stronę domu naszych przyjaciół. W parę minut dotarliśmy na miejsce. Wszyscy już tam byli, tak więc wsiedliśmy w autobus i pojechaliśmy do klubu.
----------------------------
Ostatni rozdział w tym roku. Życzę pijanego Sylwestra :)


piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 5

Filip
Wyszedłem z domu i skierowałem się do budynku, w którym mieszka Liv. Zapukałem, drzwi otworzyła jej mama:
- Yyy.. Dzień.. Znaczy dobry wieczór. Jest Olivia?
- O cześć, ty jesteś Filip, tak?
Pokiwałem głową w odpowiedzi.
- Już idę po Olivię - powiedziała i poszła, zapewne do jej pokoju. Za parę chwil przy drzwiach stanęła Olivia.
- Hej - powiedziałem.
- Cześć, to idziemy do ciebie?
- Mhmm.. Chodź.
Poszliśmy do mojego domu. Tyle dni myślałem, jak ja przeprosić, a teraz nie umiem tego zrobić... Plan na dziś: przeprosić Liv i rozkochać ją w sobie. Wiem, że to mi pewnie nie wyjdzie, ale zawsze warto mieć nadzieję i chociaż spróbować.

Olivia
Zgodziłam się na to spotkanie, tylko dlatego że dzięki niemu nie dostałam pały. Pomógł mi dlatego idę do niego. Takie spotkanie przecież nic nie znaczy.
Weszliśmy do jego domu:
- Chcesz coś do picia? - zapytał.
- Nie, dzięki.
- Chodźmy na górę.
- Okey.
Skierowaliśmy się w stronę schodów i na piętro. Zaprosił mnie do swojego pokoju.
Zdziwiłam się, że jego pokój wygląda własnie tak. Myślałam, że będzie w nim bałagan, wszędzie się będzie wszystko walało, no ogólnie, że będzie zasyfiony, ale nie tutaj wszytko miało swoje miejsce. Pokój był duży, przestronny i po prostu ładny, na swój sposób.
- Ładnie tu - przyznałam.
- Ehmm.. Dzięki - powiedział i wziął do ręki gitarę- siadaj -  rzekł, a ja usiadłam na łózko - Chciałem ci coś powiedzieć, ale no... nie jestem w tym dobry, hmm.. łatwiej mi będzie zaśpiewać.
Po takim wstępie bałam się co będzie dalej. Ta scena wydawała mi się co najmniej dziwna, no ale cóż. Usłyszałam pierwsze dźwięki gitary, potem do tego doszedł jego wspaniały głos. Piosenka była po prostu cudowna. Skończył. Dopiero po chwili dotarł do mnie sens jego słów.
- Filip...ja...ja...nie mogę - wyjąkałam i wstałam.
- Zaczekaj, proszę - powiedział, wręcz błagając, odwróciłam się, zobaczyłam w jego oczach...niemą prośbę, która przekonała mnie do pozostania. Stanęłam i skrzyżowałam ręce na piersi:
- Czego jeszcze chcesz? - zapytałam szorstkim głosem.
- Ja... Liv, to wszystko, co zaśpiewałem, to prawda. Ja...no...podobasz mi się...nie mogę przestać o tobie myśleć.. ja...
- Skończ - powiedziałam i znów się odwróciłam.
- Ale Liv...
Wyszłam z jego domu i skierowałam się do siebie. Weszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Otworzyłam komputer i sprawdziłam czy na skype jest Jules. Super nie ma jej, muszę coś zrobić. Nie zważając na to, że jest już 22, ubrałam legginsy i wyszłam z domu. Szłam ulica i słuchałam. W słuchawkach leciał akurat mój ulubiony kawałek. Zaczęłam tańczyć, nie zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Piosenki się zmieniały, a ja nie mogłam przestać się ruszać. W końcu zatrzymałam się ze zmęczenia i usłyszałam za sobą oklaski. Odwróciłam się szybko, za mną stał Tomek:
- Co ty tu robisz?- zapytałam.
- Mógłbym się ciebie spytać o to samo - powiedział.
- Czekam, aż ktoś mnie tu zgwałci - warknęłam.
- Zgłaszam się na ochotnika
- Ciebie to ja nawet jako gwałciciela bym nie chciała
- Ej no Olivka,  przestań, przepraszam, okey?
- Okey, ale to nic nie zmienia.
- Co muszę zrobić, żebyś mi wybaczyła?- zapytał i spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma, wymiękłam.
- Już ci wybaczyłam - westchnęłam. Tomek podszedł do mnie i przytulił.... i pocałował.
- Ty idioto czemu to znowu zrobiłeś?!
- Bo cię kocham - powiedział bez ogródek.
- Słucham?!
- To co słyszałaś. Kocham cię
Zmusił mnie abym mu spojrzała w oczy. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ja też go kocham. Zawsze kochałam, zawsze był dla mnie kimś najważniejszym. Zawsze. Nigdy o tym tak nie myślałam, bo wiedziałam, że on traktuje mnie tylko jako przyjaciółkę, a teraz to wyznanie. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc... pocałowałam go. Oddał mi pocałunek, potem poszliśmy na spacer i wspominaliśmy dawne czasy, kiedy byliśmy dziećmi. Odprowadził mnie do domu. Byłam pewna, że teraz, gdy mam go przy sobie może być tylko lepiej.

Tomek
Tak, w końcu ją zdobyłem! Cudownie, ona mnie tak pociąga, jest taka piękna...
-----------------------
Sorrki, że tak dawno nic nie pisałam. Eh krótki ale jest. Postaram się wstawiać coś częściej :)

niedziela, 5 października 2014

Rozdział 4

Lena

Obudził mnie sms: "Śpisz jeszcze, kotku?". To najgłupszy tekst, jaki można napisać do kogos o 5:30 rano, pomyślałam i to też napisalam w odpowiedzi.

"Wiem księzniczko, ale muszę się z Tobą spotkać..." - napisał Mateusz kolejnego sms.

" Tak wcześnie? Co się stało?"

" To bardzo ważne, no proszę..."

" Oki, ale daj mi trochę czasu, ok?"

" Za 15 minut będę pod twoim domem."

" Czyli, że mam tylko 15 minut. Nie dam rady tak szybko, bądz o 6 oki?"

" Musisz to jest naprawdę mega ważne."

" Oesu, dobrze to bądź chociaż za 10,oki?"

" No dobra kocie <3"

Wyszłam z łóżka, jak poparzona. Umyłam się w rekordowym tępie, ubrałam się w coś, co leżało na wierzchu, nawet nie prostowałam włosów. Usłyszałam dzwięk sms: "Jestem pod domem". Wzięłam kurtkę i wybiegłam z domu.

- Cześć - powiedział.

- Co było tak ważne, że musiałęś mnie obudzić o 5 rano?!

- To dla ciebie, kochanie - wyjął zza pleców mały bukiecik róż - Dzisiaj jest nasza rocznica, wszytskiego najlepszego. A zresztą nie o 5 tylko o 5:30.

Zabrakło mi słów, łzy popłyneły mi po policzkach. Wzięłam kwiaty i rzuciłam mu się na szyję. Zaczęliśmy się całować. Kiedy w końcu oderwaliśmy się od siebie, powiedziałam:

- Kocham Cię najmocniej na świecie.

- Ja ciebie też, skarbie. To nie koniec mojej niespodzianki, wsiadaj.

Usiadłam na motorze, przytuliłam się do niego i pojechalismy. Wyjechaliśmy z miasta. Mateusz w końcu się zatrzymał. Pomógł mi zejść z motoru, wziął koszyk, którego wcześniej nie zauważyłam.

- Chodż, idzemy.

Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy leśną dróżką. Doszliśmy do naszego drzewa na nim były wyryte nasze inicjały w serduszku, wiem, że to dziecinne, ale ja to właśnie kocham. Tam byliśmy na pierwszej randce. Doszlismy do skarpy z której było widać całą panoramę naszego miasta. Napawałam się tym widokiem, a Mateusz rozłożył koc i wyjął jedzenie. Na kocyku leżały małe kanapeczki, truskawki w czekoladzie, ciastka, cola, jakieś jeszcze owoce. 

- Lena

- Mhmm... tak?

- Chodź tu do mnie - poklepał miejsce koło siebie.

Usiadłam koło niego - Kiedy ty to wszytsko zaplanowaleś?

- Wczoraj.

- Jesteś taki uroczy.

- Wiem.

- I taki skromny.

- To tez wiem, ale nie mówmy o mnie. Ostatnio jestes strasznie spęta, o co choddzi?

- Nie o co tylko o kogo. O Liv.

- No właśnie coś ostatnio wspomniałaś, opowiedz mi o tym.

- Może lepiej nie.

- Będzie Ci łatwiej, uwierz.

- No dobra. Więc tak znałyśmy się od urodzenia, ja i ona, najlepsze przyjaciółki, wszytko robiłyśmy razem. Każdy przypał, każdy smutek, wszytko. Miałyśmy wspólnych wrogów i znajomych. Na wakacje zazwyczaj nigdzie nie wyjeżdżałyśmy chyba, że razem. W jedne z wakacji, ona wyjechała z rodzicami. Nic mi nie mówiąc. Po prostu zniknęła. Przed jej wyjazdem była u mnie na noc, potem cały dzień spędziłyśmy razem, teraz myślę, że to miało byc porzegnanie. Następnego dnia poszłam do niej, ale nikogo nie było w domu, dzwoniłam, pisałam... Ona nic, tak jakby nigdy nie istniała. Przez pare miesięcy nie wychodziłam z domu. Potem poznałam Olkę i wszytsko się zminiło. Znowu miałam przyjaciółkę i wszytsko było cudownie. A teraz ona wrociła i wpieprza się w moje życie. Nienawidzę jej.

- No to nieźle sobie nagrabiła dziewczyna - powiedział z nutą ironizmu w głosie.

- To nie jest zabawne

- Wiesz, co w sumie troszkę jest. Bo złościsz się na nią tu teraz zamiast spokojnie spędzić ten dzień ze mną. To w końcu nasza rocznica.

- Oesu, czy ty zawsze musisz mieć racje.

- Niestety, takie zycie.

- Ale mnie pocieszyłeś

- Ale już się uśmiechasz.

- Dobra wygrałeś

- A nogrodę sam sobie wezmę - powiedział i mnie przytulił, potem pocałował, a nastepnie leżelismy przytuleni do siebie.


Liv

Obudziałam się kompletnie nie wyspana. Wstała i powoli powlokłam się do łazienki, gdy spojrzałam na swoje odbicie w lustrez przeraziłam się. Miałam podkrążone, czerwone oczy, na policzkach miałam strugi tuszu, a moje włosy były tak potargane, że nie umiałam ich rozczesać. Weszłam pod prysznic i umyłam się. Po pół godzinie sliłownia się, doprowadziłam moje włosy do wyglądu, jaki mogłam zaakceptować. Wyszłam z łazienki w samym ręczniku. Wyjęłam ubrania z szafy i ubrałam je. Następnie po przyklejeniu sztucznego uśmiechu poszłam do kuchni. Przy stole siedziała mama.

- Hej, kochanie musimy pogadać.

- Nie mamy o czym - warknęłam, wzięłam drożdżówkę, założyłam kurtke oraz przewiesiłam torbę przez ramię i wyszłam z domu, nie zwracając uwagi na to co mówi mama.

Poszłam na przystanek, był pusty. Mogłam swobodnie pomyśleć.

Ciekawe czy mama chciała mi dzisiaj wytłumaczyć, co zaszło wtedy między nią, a tym facetem. W sumie nawet nie chciałam wiedzieć. Bo po co? Jedyne czego bym się dowiedziała to to, że mama juz pozbierała po rozstaniu z ojcem i ma już w kieszeni jakiegoś nowego ojczulka dla mnie.

Przyjechał autobus, więc wsiadlam do niego i skasowalam bilet. Stanęłam przy oknie i obserwowałam mijane budynki.

- Na co tak patrzysz? - usłyszałam głos Tomka.

- Na wszystko poza tobą. Rzygać mi się chcę, jak cię widzę.

- Ej, młoda pohamuj troche język. Chciałem cię przeprosić, za to.

- Za co?

- Za no wiesz....

- Za zniszczenie naszej przyjaźni?

- Co, ale Olivia..

- Bo właśnie to zrobiłeś, całując mnie.

- Ale czemu tak uważasz?

- Bo to wszytsko przez ciebie. Gdybyś mnie nie calował, nic bym nie poczuła. Nasza przyjaźń nadal by trwała.

- Czekaj, poczułaś coś?

- Nie ważne - rzuciłam i wybiegłam z autobusu, bo właśnie zatrzymał się na przystanku koło szkoły.

- Olivia, zaczekaj! - słyszałam za sobą krzyki Tomka

Przyspieszyłam kroku, dając mu do zrozumienia, że nie chcę teraz z nim gadać. Wpadłam do szkoly niczym huragan i potrąciłam jakiegoś kolesia.

- Sorry - wymamrotałam i dopiero spostrzegłam, że to Filip.

- Nic się nie stało, idziesz ze mna na lekcję.

- Pójde sama, nie potrzebuje twojej pomocy.

- Nie oferuję ci pomocy, tylko odprowadzenie do sali i tak jesteś na mnie skazana, bo razem siedzimy, więc jak?

- Uh, no niech ci bedzie tylko mnie nie denerwuj.

- Postaram się

Poszliśmy razem do klasy, potem usiedlismy na swoich miejscach.

- Co się stało, że jestes taka zła? - zapytał

- Nie twoja sprawa - warknęłam.

- Okey nie wnikam - powiedział i rozłozył ręce w poddańczym geście

Do sali weszła pani od matmy i zaczęła pytać.

- Starska,do odpowiedzi!

Boże ja przecież nic nie umiem.

- Pomogę ci, idź - powiedział Filip, to miłe z jego strony.

Belferka napisała na tablicy, jakiś kosmiczny nie do rozwiazania przykład, chwilę stałam nie wiedziała co robić. Potem katem oka spojrzałam na Filipa. Odpowiedź do zadania miał napisaną na kartcę, którą podniósł do góry, abym mogła ją zobaczyć. Przepisałam rozwiązanie. Nauczycielka, aż otworzyła usta ze zdziwienia.

- Brawo Starska, piątka.

Poszłam do swojej ławki. Wiedziałam, że gdyby nie Filip dostałabym pałę. Wyjęłam kartkę z torbyi napisalam na niej: "Dziękuję, jesteś najlepszy" i podałam ja Filipowi. Odpisał.

" Wiem, dasz się dziś gdzieś wyciagnąć"

" Nie przeginaj"

" Ej no coś mi się należy za pomoc c`nie?"

" Oesu, no dobra"

" Spotkamy się o 17 koło twojego domu"

" A gdzie pójdziemy"

" Do mnie?"

" Może być"

Zadzwonił dzwonek. Wyszłam z klasy i poszłam do sali gimnastycznej, kolejna lekcją był w-f. Po drodze spotkałam Olkę.

- Hej - powidziałam

- O cześć Liv

-Ehm, widizałaś gdzieś dzisiaj Lenę.

- Pewnie jest gdzies z Mateuszem na randce, dzisiaj ich rocznica.

- Aha, no to fajnie

- A co?

- Chciałam ją przeprosić, jak zwykle.

- Poczekaj ja nad nią popracuję, żeby ci wybaczyła

- Dziękuje, jesteś najlepsza - powiedziałam i przytuliłam ją.

Wuef zleciał bardzo szybko. Potem była historia, chemia i fizyka. Wróciłam do domu i tylko cieszyłam się, że nie musiałam jechac autobusem z Tomkiem.



Filip

W końcu mi się udało z nią umówić. Boże, jak ja się cieszę. Dzisiejszy wieczór zaplanowałem w każdym calu. Będzie idealnie, będziemy razem. Przygotowywałem się na to spotkanie tyle czasu. Idę po nią...


-------------------------------------------
Tak, więc w końcu jest. Wiem, że bardzo króciutki, ale jest.
Z góry przepraszam za błędy.
Piszcie komentarze nie ważne, czy pozytywne czy negatywne.


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 3

Tomek
Poszedłem się wykąpać. Potem rzuciłem się na łóżko koło niej i pocałowałem ją lekko w czoło. Uśmiechnęła się przez sen. Punkt dla mnie. Wiem, że dziewczyny lubią takie drobne gesty, a ja zrobię wszystko, aby z nią chodzić.

Liv
Obudziłam się niezwykle wyspana. Przeciągnęłam się i... Boże, co ja tu robię?! To nie jest mój pokój. Gdzie ja jestem?! Obejrzałam to miejsce. No tak, to pokój Tomka. Spałam u niego, teraz sobie przypominam. On obiecał, że będzie spał na kanapie, więc czemu leży w tym samym łóżku?! Oj nie ładnie pomyślałam i zrzuciłam go z łóżka. Zaczęłam się śmiać.
- Co jest? Co się dzieje? - wymamrotał bardzo sennym głosem.
- Nie ładnie tak kłamać! Wiesz co się dzieje z kłamcami? - mówiąc to, wskoczyłam na niego i zaczęłam go łaskotać. Najpierw nie ogarniał, co się dzieje, bo był po pierwsze nie wyspany, a na dodatek cały czas się śmiał. Potem był już przytomny, a ja wylądowałam pod nim. Teraz to on  był górą i to on zaczął mnie gilgotać.
- Przeproś - powiedział nie przerywając czynności.
- Dobra tylko przestań - wydusiłam pomiędzy atakami śmiechu.
- Najpierw przeproś.
- Okey, okey. Sorry.
- Masz ładnie przeprosić. Sorry za tę pobudkę nie wystarczy, skarbie - rozkazał nie przestając łaskotać.
- No juz dobrze. Bardzo ładnie cię przepraszam. Wybaczysz mi? - zapytałam z mina zbitego pieska.
On nachylił się nade mną i szepnął mi do ucha:
- Oczywiście.
Strasznie się cieszę, że miedzy nami jest, jak dawniej. Znowu jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. I chyba on jako jedyny nie ma mi za złe mojego wyjazdu.
- Możesz, już ze mnie zejść? - zapytałam w końcu.
- Nie.
- Złaź - rozkazałam i próbowałam go zrzucić z siebie, ale on znowu pochylił sie nade mną. - To nie jest śmieszne złaź ze mnie!
Tomek się tylko uśmiechnął i... Pocałował mnie, nie zdążyłam zaprotestować, kiedy jego usta zbliżały się do moich, a w trakcie pocałunku byłam jak nie przytomna. Nie potrafiłam go od siebie odepchnąć. Całus był bardzo długi i słodki. Byłam, jak w transie dopóki on nie odczepił się od moich ust. Wtedy dopiero wróciła mi jasność umysłu. Spoliczkowałam go i korzystając z chwili jego zdezorientowania, uciekłam. Po prostu wybiegłam z jego pokoju następnie z domu, nawet nie zwracając uwagi na to, że jestem ubrana tylko w jego koszulkę i moją wczorajszą bieliznę. Biegłam przed siebie, w sumie nawet nie wiem gdzie. Nogi mnie same niosły. Dotarłam do centrum kultury. Wzięłam kluczę do jednej z sal, a kobieta, która mi je podawała zmierzyła mnie wzrokiem i pokręciła głową. Miałam ją wtedy głęboko gdzieś. Weszłam do sali, stało tam radio, więc włączyłam je. Z urządzenia popłynęła piosenka. Zaczęłam tańczyć. Zatracałam się w swoich ruchach. Chciałam wylać na zewnątrz wszystkie moje uczucia, lęki. Piosenka się zmieniła. A za nią leciała kolejna i kolejna. Muzyka oplatała mnie od zewnątrz, a wewnątrz w jej rytm poruszały się moje smutki.

Olka
Zadzwonił budzik. Jak zwykle już nie spałam. Poszłam się umyć, a następnie ubrałam się. Zeszłam na dół, nikogo nie było w kuchni, zresztą jak zawsze. Mama nie pracuje i śpi bardzo długo, a tata wstaje przed świtem i idzie do roboty. Zrobiłam tosty na śniadanie. Potem sprzątnęłam kuchnię i wyszłam z domu. Dzisiaj miałam na później do szkoły, więc jak zwykle takiego dnia chciałam się oddać mojej największej pasji - tańcu. Poszłam do centrum kultury, bo tylko tam mogłam spokojnie tańczyć. Chciałam iść do mojej sali, znaczy tej w której często tańczę, ale kobieta z recepcji powiedziała, że jest zajęta, ale ja i tak chciałam tam iść. Gdy doszłam do drzwi, usłyszałam muzykę. Najpierw zastanawiałam się, czy wejść do środka, nie chciałam nikomu przeszkadzać, ale, że z natury jestem ciekawska, więc zajrzałam do sali. Tańczyła w niej jakaś blondynka w samej męskiej koszulce, ale nie to mnie zdziwiło gdy na nią patrzyłam.  Jej ruchy... były, nie wiem jak je określić. Cudowne? Pełne gracji? Nie, nic takiego tu nie pasuje, byłam po prostu pod wrażeniem tego, ze ktoś umie tak świetnie tańczyć. Stałam pewnie z otwartą buzią i patrzyłam na nią. Czy ja ją skądś  znam? A tak to ta dziewczyna, była przyjaciółka Leny. Ma na imię Liv, chyba. Podeszłam do odtwarzacza, nawet mnie nie zauważyła. Wyłączyłam muzykę. Dziewczyna stanęła i obróciła się w moją stronę.
- Hej - bąknęłam.
- Hej - zmierzyła mnie wzrokiem - co ty tu robisz?
- Yyy.. ja co parę dni przychodzę tu tańczyć.. i to jest moja sala
- A czy gdzieś jest tu napisane, że twoja?
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- No właśnie, więc dzisiaj ja tu ćwiczę, spadaj.
- A yyy no ten, mogłabym poćwiczyć z tobą?
- Nie wiem nawet, jak się nazywasz?
- Nie pamiętasz? Podeszłaś do naszego stolika, wczoraj w szkole.
- A no tak ty jesteś Ola?
- Wolę Olka, ale tak to ja.
- Mhmm, okey. A tańczyć umiesz?
- No tak, ale niestety nie tak dobrze jak ty...
- Przestań ja wcale dobrze nie tańczę.
- Nie wcale, a to co dzisiaj widziałam to co?
- No zwykły taniec.
- Dobra, dobra.
- Koniec gadania, pokaż co potrafisz - Liv podeszła do radia i włączyła piosenkę.
Zaczęłam tańczyć, stawiałam powoli i niepewnie każdy krok. Nagle odtwarzacz przestał grac. Spojrzałam na niego, okazało się że to Liv.
- No co? - zapytałam.
- To ma być taniec?!
- No mówiłam ci, że nie jestem aż tak dobra.
- Nie tu nie chodzi o to. Bardzo dobrze tańczysz, twoje ruchy są idealne, no w sensie, że są…yyy…książkowe, takie jakie powinny być.
- Oh, dzięki.
- To nie był komplement, przez to że są takie są brzydkie nie ma w nich żadnych uczuć, są zbyt idealne.
- Nie rozumiem.
- Uczyłaś się od kogoś tańczyć, czy jesteś samoukiem?
- No chodziłam do szkoły tańca, w zasadzie nadal chodzę.
- No widzisz, ja zaczynałam też w szkole tańca, ale z niej zrezygnowałam, bo tam nie mogłam robić tego czego chciałam, nie mogłam wylewać swoich uczuć, więc odeszłam i od tego czasu tańczę sama.
- Aha – zmieszałam się, w ogóle o co jej chodzi, dziwna jakaś jest – to ja już pójdę.
- Nie ja już idę - powiedziała Liv i poszła sobie. Zostałam sama, ale nie miałam ochoty tańczyć, więc po jakimś czasie także poszłam do domu.

Liv
Teraz już chciałam wrócić do domu. Doszłam do drzwi i chciałam wejść. Nacisnęłam klamkę, ale drzwi były zamknięte. Gdzie ja mam klucze? Zostawiłam je u Tomka. Zapukałam do domu, nikt nie otwierał, mama była w pracy. Usiadłam, więc na schodach i czekałam. Długi dzień przede mną. Zasnęłam.
Filip
Dzisiaj były strasznie nudne lekcje. W ogóle mam jakiś taki głupi humor, nie wiem co sie ze mną dzieje. Cały czas myślę o Liv. Jak mam ją przeprosić? Przechodziłem koło jej domu i spostrzegłem ją leżącą na schodach w samej męskiej koszulce. Podszedłem do niej.
- Hej nic ci nie jest?
- Yyy... Co? Kim jesteś? - podniosła wzrok - A cześć. Co chcesz?
- Wiesz wracałem ze szkoły, ty spałaś na schodach, jesteś ubrana tylko w czyjąś koszulkę. no i w szkole cię nie było. To nie jest normalne, więc chcę wiedzieć. Czy nic ci nie jest?
- Nic mi nie jest. Narazie - powiedziała i odwróciła się do mnie plecami.
- Ej!
- Co? Czego jeszcze chcesz?
- Będziesz tu długo jeszcze siedzieć?
- A co cię to obchodzi?
- No nic, po prostu chce wiedzieć.
- Nie interesuj się. Spadaj już.
- Ale mam jeszcze jedną sprawę.
- Mów tylko szybko.
- No bo ja chciałem...
- Mnie zdenerwować? Udało ci się! - wstała, bo na podjazd właśnie przyjechał samochód jej mamy - Żegnam - podeszła do mamy i wzięła od niej klucze. Otworzyła nimi drzwi i weszła do środka, a ja stałem, jak głupek i nie widziałem co ze sobą zrobić. Chciałem ją tylko przeprosić, a zepsułem to jeszcze bardziej. Poszedłem do swojego domu, zamknąłem się w pokoju i grałem. To było dla mnie, jak lek na wszelkie zło.

Liv
Nienawidzę mojego życia. Ono jest głupie. Nie mam tu nikogo bliskiego. Tomek okazał się fałszywym dupkiem. A Filip! No właśnie, co Filip? Co on ode mnie ciągle chce? Lena mnie nienawidzi, bo wchodzę z butami w jej życie. Utrudniam tylko wszystko. Jakby mnie nie było, było by dla wszystkich lepiej.... Czuję się taka samotna, nie mam nawet z n kim pogadać…

poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 2

Liv

Gdy weszłam do sali, nie wierzyłam własnym oczom,  zobaczyłam tam Lenę. Boże, jak ja jej dawno nie widziałam.  Zmieniła się,  ale nie do tego stopnia, żebym jej nie poznała.  W sumie uważam,  że nie ważne, jakby się zmieniła i tak bym widziała kim jest, przecież przyjaźniłyśmy się.  No tak przyjaźniłyśmy,  czas przeszły teraz ma swoje życie,  pewnie mnie nie pamięta.  Myślałam tak o niej i nie spostrzegłam, że zaczęła się lekcja. Oczy wszystkich były wpatrzone we mnie. W oczach Leny zobaczyłam łzy,  ale i gniew. Gdy zauważyła, że  na nią patrzę odwróciła wzrok.- Jak się nazywasz?! - powiedziała zniecierpliwionym tonem nauczycielka.- Olivia Starska.- To ty jesteś naszą nową uczennicą?Kiwnęłam głową w potwierdzającej odpowiedzi.- Dobrze, usiądziesz z... - popatrzyła po klasie - z Filipem. Dopiero zauważyłam, że on tutaj jest. Podeszłam do ławki i powiedziałam- Przepraszam!?- Wybaczam - odparł z uśmiechem- Boże... Ile ty masz lat? - wymamrotałam - Mogę przejść?- Oczywiście, jeżeli powiesz mi co szeptałaś do siebie - powiedział z szelmowskim uśmiechem- Zastanawiałam się ile masz lat i czy nie jesteś za stary na takie odzywki, a teraz wybacz, ale chciałabym przejść, więc ruszaj dupę.Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale się przesunął. Wyciągnęłam z torby zeszyt,  szkicownik i piórnik.- Po co ci to? - szepnął, wskazując szkicownik.- A co cię to obchodzi?- I kto tu jest dzieckiem - prychnął.
Całą lekcję zamiast zwracać uwagę na to co  mówi nauczycielka, wpatrywałam się to w Lenę, to w Filipa. On ze skupieniem malującym się na twarzy zapisywał notatkę,  ona również to robiła tylko z mniejszym skoncentrowaniem i co jakiś czas spoglądała na mnie. Miała łzy w oczach.  Po chwili zastanowienia, wyrwałam kartkę ze szkicownika i napisałam na niej: Przepraszam. Liv. Złożyłam ją na pół oraz na wierzchu dopisałam: Do Leny.  Dźgnęłam Filipa w ramię i podałam mu liścik. On podał go dalej, w końcu dotarł do Leny. Przeczytała go i spojrzała na mnie ze wściekłością. Stwierdziłam, że pogadam z nią na przerwie.

Lena
Jak ona mogła? Wyjechała nic nie mówiąc,  a teraz wraca i myśli,  że wystarczy jedno przepraszam? Ja mam swoje życie.  To ona mnie zostawiła.  Ja ją kochałam jak siostrę.  Była dla mnie najważniejsza, a potem tak po prostu zniknęła.  Martwiłam się,  tęskniłam.  Jej to jakoś nie obchodziło.  Olka trąciła moje ramię ręką. Spojrzałam na nią, a ona ruchem głowy wskazała nauczycielkę.
- Magdaleno, odpowiesz w końcu na moje pytanie? - zapytała belferka
- A mogła by je pani powtórzyć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Powtarzałam już z trzy razy, no to będzie jedynka.
Świetnie i jeszcze przez nią dostanę pałę. Cudownie. Stwierdziłam, że nie będę z nią rozmawiać.  Zadzwonił dzwonek. Spakowałam rzeczy i poszłam do łazienki razem z Olką.
- Co się stało dzisiaj na lekcji? - zapytała moja najlepsza przyjaciółka.
- Dostałam pałę, bo się zamyśliłam - odpowiedziałam poprawiając makijaż.
- Wiesz że nie o tym mówię.
Po policzkach pociekły mi łzy. Myślałam,  że uporałam się z przeszłością...
- Chodzi... o tę laskę... - szlochałam - bo bo ona... była moją... najlepszą przyjaciółką... wyjechała nic nie mówiąc i...
- Już dobrze,  nic nie mów, rozumiem - powiedziała Olka przytulając mnie. I za to ją właśnie kochałam, nigdy nic nie musiałam jej tłumaczyć do końca. Gdy wreszcie się od niej odkleiłam, otarłam łzy i poprawiłam makijaż wyszłyśmy z łazienki. Potem udałyśmy się poszukać Mateusza. W sumie to ja chciałam iść go poszukać,  a Olka poszła ze mną.  Znalazłyśmy go przy sklepiku. Stał tam razem z Kubą tyłem do nas. Pokazałam Kubie żeby nie mówił,  że tu jesteśmy i cicho podeszłam do niego od tyłu.  Zasłoniłam mu oczy, a Olka wyszeptała mu do ucha:
-Zgadnij kto to? - żeby nie widział ze to ja.
- Hmmm.. Niech pomyślę to moja księżniczka? - odparł odwrócił się przodem do mnie i pocałował.
- Yhyhym - odchrząknął Kuba - nie jesteście tu sami. Niechętnie odczepiliśmy sie od siebie. Mateusz spojrzał na mnie i powiedział:
- Wyglądasz ślicznie,  ale zastanawiam się czemu płakałaś?
- To przez tę nową...
- Czy ona skrzywdziła moje słoneczko?
- No właśnie ona nic nie zrobiła.  Po prostu mnie zostawiła nic nie mówiąc.
- Aha przykro mi.
- Dobra koniec tego smutku - powiedziała Olka - idziemy na lunch.
Poszliśmy do stołówki,  usiedliśmy się przy naszym stoliku i zaczęliśmy jeść.

Liv
Szukałam Leny całą przerwę,  a gdy już sobie opuściłam. Znalazłam ją.  Siedziała w stołówce z dwoma przystojniakami i dziewczyna.  Musiałam z nią pogadać.  Powiedziałam sobie teraz albo nigdy i powoli podeszłam do ich stolika.
- Cześć - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Hej - odpowiedziała dziewczyna.
- Jestem Oliva Starska ale mówcie mi Liv
- Ja jestem Olka to jest Kuba - wskazała na chłopaka z dość długimi włosami był pogrążony we własnych myślach - to Mateusz - tym razem pokazała wysokiego bruneta który siedział koło Leny - a to Lena.
- Witajcie,  a z Lena to sie znamy, prawda?
- Nie coś ci sie wydawało to nie prawda -  odezwała sie w końcu moja stara najlepsza przyjaciółka i to co powiedziała naprawdę mnie zabolało.
- Jak to nie?  Kto chodził z tobą na basen do kina itp.? Kto pomagał ci rozwiązywać twoje problemy?  No kto? Przecież ja. Byłyśmy przyjaciółkami, nie pamiętasz?  Czy to już nic dla ciebie nie znaczy?
- Dobra przyznaje byłyśmy przyjaciółkami, ale...tak to nic dla mnie już nie znaczy. Po tym jak wyjechałaś byłam załamana, a ty nawet telefonu nie raczyłaś odebrać.  I co? I teraz chcesz wrócić? To ty mnie zostawiłaś.
Jej słowa raniły mnie , jak nóż.  Przecież ja też cierpiałam i tęskniłam. 
- A ty myślisz ze mi nie było ciężko?  Myślisz ze nie tęskniłam? - poleciały mi łzy.
- Nie wiem, jak Ci było.  Wyjechałaś nic nie mówiąc i to jest fakt. Teraz możesz już stąd iść.  Mam swoje życie ty masz swoje i to twoją wina jest ze nie są one połączone nicią przyjaźni.
Teraz juz nie wytrzymałam. Rozpłakałam się na dobre. Uciekłam. Biegłam w stronę łazienki i wpadłam na Filipa.
- Ejej gdzie tak lecisz?
- A co cie to obchodzi. Zejdź mi z drogi - chciałam żeby to zabrzmiało stanowczo i odepchnęłam go.
- Ej spokojnie. Płakałaś?
- Nie twoja sprawa - warknęłam i poszłam do łazienki.
Siedziałam w toalecie, aż do dzwonka. Chociaż może chwilę dłużej.  Wyszłam wszyscy uczniowie byli juz w klasach. Uznałam, że nie wytrzymam. Chciałam iść do domu. Poszłam na przystanek. Akurat jechał mój autobus. Pojechałam.  Gdy znalazłam się pod drzwiami zaczęłam szukać klucza.  Znalazłam go i otworzyłam. Weszłam do środka.  Kierowałam się do swojego pokoju, ale coś mi mówiło,  że mam zajrzeć do pokoju mamy.  Uchyliłam drzwi i zobaczyłam mamę z jakimś kolesiem była bardzo dziwna sytuacja.
- Mamo - wyszeptałam. Ona spojrzała na mnie i zamarła.  Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z domu. Co ja mam zrobić?  I nagle wpadłam na pomysł. Zadzwonię do Tomka. Nie on pewnie ma lekcje. Napisałam mu sms: Jak będziesz mógł zadzwoń. Liv . Błąkałam się po mieście parę godzin. Mama co chwila do mnie dzwoniła, za każdym razem odrzucałam połączenie.  Szlam dalej. Mijałam miejsca które pamiętałam z dzieciństwa. Nasz plac zabaw wtedy byłam szczęśliwa. Nagle znowu zadzwonił mi telefon. Chciałam kolejny raz odrzucić połączenie bo myślałam ze to mama, ale spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Tomek.
- Hej Liv? Co się stało?
- Hej. Jesteś dalej moim przyjacielem? Mogę ci zaufać?
- Co to za pytanie? Oczywiście, że możesz.
- moglibyśmy sie dzisiaj spotkać.  Najlepiej teraz?
- Teraz nie dam rady mała.  Mam próbę zespołu. Poczekaj momencik... Gadałem z chłopakami.  Możesz przyjść na próbę jeśli tylko chcesz.  Potem wyskoczymy na kawę.
- No nie wiem.. A twoi koledzy są tak samo przystojni jak ty?
- Przyjdź i sama oceń
- Dobra,  tylko gdzie?
- Do mojego kolegi, adres wyśle ci sms. I jakby co nie wbijaj na chatę tylko do garażu.  Czekaj według ciebie jestem przystojny?
- Do zobaczenia Tomku - powiedziałam i rozłączyłam się.  Po chwili dostałam sms. Skierowałam sie pod wskazany adres. Za radą Tomka poszłam do garażu. Drzwi były uchylone, więc weszłam do środka.  Tomek od razu mnie spostrzegł i przestał grać.  Podszedł do mnie i przytul.
- Hej. Przedstawię cię. Chodźcie tu chłopaki.
I wtedy ich zobaczyłam. Filip, Mateusz i Kuba, wszyscy z mojej klasy.
- To jest Kuba..
- Nie musisz my się już znamy, prawda?
W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche pomruki.
- Ah tak w takim razie dobrze. I co są przystojni jak ja?
- Yyy w sumie.. -policzki mi płonęły,  zabije cię Tomaszu Szpak.
- Ej chłopaki Liv twierdzi ze nie jesteście przystojni, co z nią zrobimy?
- Ta zniewaga krwi wymaga - odezwał się Filip - Ale nie wiem co możemy z nią zrobić a tak na marginesie, wiesz ze na twierdzi ze jestem dzieckiem? - zwrócił sie do Tomka
- Serio? 
- Tak mi powiedziała na historii i chyba mnie nie lubi - spojrzał na mnie.
- Ejej chłopaki ja nic takiego nie powiedziałam - odezwałam sie z udawanym strachem.  Zaczęliśmy się śmiać.  Chłopaki zaczęli grać a ja usiadłam na jakiejś skrzynce żeby ich posłuchać.  Grali rocka co zresztą bardzo mi sie podobało.  Mateusz i Filip uderzali w struny gitar, Kuba w perkusję, a Tomek śpiewał.  Kto by się spodziewał,  że robi to aż tak dobrze?  Zagrali parę piosenek w duchu rocka, a potem zaczęli jakiś pop. Bardzo chwytliwa muzyka.  Pochłonęła mnie i zaczęłam tańczyć.  Coraz bardziej zatracałam sie w swoich ruchach.  Tańczyłam i tańczyłam, jak już zaczęłam nie potrafiłam skończyć.  Nie zauważyłam nawet ze znów zmienili repertuar i nikt już nie śpiewa i gra tylko jedna gitara. W końcu w ogóle przestali grać. Skończyłam taniec.  Oni wpatrywali się we mnie.
- Yyy mam cos na twarzy zapytałam? 
Ocknęli się.
- Nie...Ślicznie tańczysz wiesz? - odezwał się Kuba
- Dzięki.  Będziecie jeszcze grać? 
- W zasadzie skończyliśmy - powiedział Mateusz.
- Czyli ze możemy już iść? - zwróciłam sie do Tomka
- Jasne.

Tomek
Razem wyszliśmy z garażu.
- To gdzie idziemy? - zapytałem
- Nie wiem, ale w jakieś spokojne miejsce,  żebyśmy mogli porozmawiać
- Może do Ciebie
- Nie. A do ciebie?
- No możemy o ile bałagan ci nie przeszkadza?
- Nie przeszkadza.
- A tak poza tym skąd znasz chłopaków?
- Filipa poznałam jako pierwszego mieszkamy na przeciwko siebie.  Potem w szkole Mateusza i Kubę. 
-Mhmmm... Dlaczego Filip mówił ze go nie lubisz?
- Bo nie lubię. Jak się pierwszy raz spotkaliśmy nawrzeszczał na mnie i zachowuje sie jak dzieciak.
- Mhmm.. A dlaczego chciałaś się spotkać.  Jak rozmawialiśmy byłaś smutna co się stało?
- Pierwszy dzień w szkole. Pierwsze spotkanie z Lena. Ona nie chce...
Liv całą drogę gadała, jak nakręcona. Wkurzała mnie troszkę tym i nie słuchałem jej za bardzo.  Podziwiałem jej urodę.  Była średniego wzrostu. Miała śliczne oczka, a jakie włosy.  Pięknie tańczyła i miała fajny styl. Była po prostu fajną dupą z którą chciałem być. Dlatego udawałem ze jestem zainteresowany tym co mówi.  Co jakiś czas przytakiwałem. W końcu doszliśmy do mojego domu. Weszliśmy do mojego pokoju.
- Już się nie martw wszystko się ułoży, Lena Ci przebaczy – próbowałem ją pocieszyć.
- Chyba masz rację – powiedziała i zadzwonił jej telefon, spojrzałem na wyświetlacz. To była jej mama.
- Odbierz
Odebrała. Była strasznie zdenerwowana. Krzyczała, przeklinała, a na koniec się rozpłakała i rzuciła telefonem.
- Mogę u Ciebie zostać na noc?
- Yyy… Jasne
- Dziękuję – powiedziała i przytuliła się do mnie. Trwaliśmy przytuleni jakieś 10 minut w końcu odkleiłem ją od siebie.
- To co chcesz dzisiaj robić? Mamy całą noc.
- Nie wiem, ale chce sobie poprawić humor.
- Może jakaś komedia?
- Nie, może horror.
- Ale to Ci humoru nie poprawi,
- No fakt, ale chce horror
- Jak sobie życzysz księżniczko.
Włączyłem film. Był dość straszny , no Liv się bała. Cały czas była przyczepiona do mnie. Film się skończył. Dałem jej moją koszulke i zaprowadziłem do łazienki. Gdy wyszła z niej wyszła zapytała:
- Gdzie mam spać?
- Połóż się do mojego łóżka.
- A ty?
- Będę spał na kanapie – skłamałem. Oczywiście, że położę się koło niej, jak mógłbym przepuścić taką okazję?
- Okey.

Poszedłem się wykąpać. Potem rzuciłem się na łóżko koło niej i…

--------------------------------------------------
No i jest drugi rozdział. Co o nim myslicie? 
Zostawiajcie komentarze, proszę.

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 1

Rozdział 1

Liv

Biegłam przed siebie, już od dłuższego czasu. Uciekałam przed kimś. Za sobą ciągle słyszałam odgłos stóp uderzających o ziemie. Przyspieszyłam. Dotarłam do urwiska. Dźwięk butów moich prześladowców wciąż wzrastał. Chciałam krzyknąć „ratunku”, ale żaden odgłos nie wydobył się z moich ust. Zamarłam nie wiedziałam, co zrobić i wtedy ktoś mnie popchnął. Spadłam z urwiska. Leciałam, leciałam i usłyszałam jakiś dziwny, denerwujący dźwięk. Co to było?
Obudziłam się zalana potem i cała się trzęsłam. W myślach powtarzałam jak magiczne zaklęcie słowa to tylko sen. W końcu przestałam dygotać. Spojrzała na zegarek piętnaście po siódmej. Trzeba się zbierać do szkoły pomyślałam i powolnym, jeszcze sennym krokiem ruszyłam do łazienki. Umyłam się, rozczesałam włosy i podeszłam do szafy wyciągnęłam rzeczy  i założyłam  na siebie . Poszłam do kuchni, w której mama piła kawę i rozmawiała przez telefon. Gdy mnie zobaczyła rozłączyła się było to dziwne zachowanie nawet jak na nią, ale miałam swoje problemy wiec chwilowo się tym nie przejmowałam. Dzisiaj nadszedł mój pierwszy dzień w nowej szkole. Boję się, że spotkam starych znajomych, którym nic nie powiedziałam o moim wyjeździe. A jak spotkam Lenę? Co ja jej powiem? Z rozmyślań wyrwał mnie głos mamy
- Co będziesz jadła na śniadanie?
- Yyy nie wiem, może płatki z mlekiem.
- Znowu?! Ale jak chcesz to sobie zrób.
- Dobra zrobię – odburknęłam.
Podeszłam do szafki i wyciągnęłam miskę oraz płatki, a z lodówki mleko, połączyłam jedno z drugim i zjadłam ze smakiem. Potem wzięłam torbę i ruszyłam na przystanek. 

Filip

Obudziłem się, jak  zwykle o piątej, by móc jeszcze rano pograć na gitarze. Wyciągnąłem ją i zacząłem grać.  Uderzając w struny wylewałem z siebie uczucia. Dzięki temu powstała dość smutna, aczkolwiek ciekawa piosenka. Grałem coraz to nowe dźwięki, do momentu, kiedy moja mama weszła do pokoju:
- Filip czy ty musisz od rana rzępolić na tym czymś- ruchem dłoni wskazała moja gitarę - niektórzy chcą się wyspać się?! - krzyknęła i trzaskając drzwiami wyszła z pokoju. Przewróciłem oczami i spojrzałem na zegarek. Była siódma,  no cóż czas się zbierać do szkoły pomyślałem i odłożyłem gitarę.  Umyłem się, ubrałem w T-shirt z logo mojego ulubionego zespołu oraz dżinsy i zeszedłem na dół, do kuchni. Przy stole siedziała już mama, która jak zwykle czytała jakieś swoje pisemko o modzie, a tata podawał jej kawę.
- Chcesz tosty na śniadanie?  - zapytał.
- Mogą być.
Usiadłem przy stole, a tata podał mi tosty zjadłem je i wróciłem do pokoju, by znów pograć.  Zagrałem parę moich ulubionych utworów. Potem spakowałem, gitarę wziąłem plecak i ruszyłem do garażu, aby wyciągnąć mój motocykl.   Wyszedłem z budynku i zobaczyłem Liv
- Hej mała!
Przewróciła oczami i poszła dalej.  Czy to możliwe, że tak bardzo bolało ja to że na nią nakrzyczałem wczoraj? No nie wiem nie znam się za bardzo na dziewczynach. Wsiadłem na motor i powoli pojechałem do niej.
- Mówiłem ci hej - powiedziałem zagradzając jej drogę.
- Owszem, ale potem dodałeś „mała”  i stwierdziłam, że to nie do mnie - odparła i z ironicznym uśmiechem wyminęła mnie. Ruszyłem, nieprzerwanie jechałem kolo niej
- Ok., czyli nie mogę mówić do ciebie „mała”?
Przytaknęła skinieniem głowy.
- No, to „hej Liv”, pasuje? - zapytałem dodając uśmiech.
- No może być.
- Podwieźć cię?
- Nie sądzę, aby to było dobre, po tym co się wczoraj stało - powiedziała i przyspieszając kroku doszła do przystanku.
Chwilę nie wiedziałem, co zrobić, ale ruszyłem do przodu obrzucając ją jedynie przelotnym uśmiechem. Czyli jednak boli ją to co wczoraj zrobiłem. Musze ją przeprosić.

Liv

Wsiadłam do autobusu. Skasowałam bilet i usiadłam. Nagle podszedł do mnie, jakiś  przystojniak. Wysoki, brunet i jakie miał oczy, normalnie nogi mi zmiękły.
- Mogę się koło ciebie usiąść? - zapytał pan pięknooki
- Yyy.. jasne…
- Tak w ogóle jestem Tomek.
- A ja Olivia, ale mów mi Liv.
- Olivia mi się bardziej podoba.
W sumie tylko jedna osoba tak mi powiedziała. Wszyscy, co mnie znali wiedzieli, że nie lubię mojego imienia, tylko Tomek, mój stary przyjaciel, stwierdził ze tak jest lepiej i mówił mi Olivia. Czy to możliwe żeby to był on? Zostawiłam go tu z całą resztą mojego życia wyjeżdżając do Londynu. Byłam pełna nadziei. Stwierdziłam, że zapytam, co mi szkoda. Najwyżej się trochę wygłupię.
- Czekaj ty jesteś Tomek? Tomek Szpak?
- Tak, a co moja sława mnie wyprzedziła?- obrzucił mnie cudownym uśmiechem.
Teraz już byłam pewna. Nigdy nie zapomniałam jego ślicznego uśmiechu.
- Nie głupku to ja Olivia Starska.
- Serio to ty? Tyle cie nie widziałem. Czemu tak uciekłaś?
- Tak to ja. Musiałam wyjechać z mamą do Londynu po jej rozwodzie z ojcem ,nie umiała tu mieszkać. Wyjechałam nic nie mówiąc, bo nie potrafiłam się z wami pożegnać. Tak strasznie tęskniłam, ale nie umiałam odebrać telefonu i w końcu zmieniłam numer, by oderwać się całkowicie od was. Chociaż to nic nie dało.  Miałam wspomnienia i przez to tęskniłam. A ty? Co u ciebie?
- Też strasznie tęskniłem, a gdy wyjechałaś wszystko zaczęło się psuć.  Lena była strasznie przybita. Nie chciała z nikim rozmawiać, nawet ze mną, zamknęła się przede mną  i znalazła nowych przyjaciół,  ale za to jej brat dalej jest moim najlepszym kumplem.
- Mhmm.. a podasz mi swój numer, to kiedyś się spotkamy?
- Jasne daj telefon to ci wpisze.
Wymieniliśmy sie numerami
- To może dzisiaj? – zapytał.
- W sumie nie wiem. Pierwszy dzień w szkole i w ogóle.
Autobus zatrzymał się na moim przystanku. Jak się ucieszyłam, gdy okazało się, że Tomek wysiada razem ze mną.  Czyli chodzimy do jednej szkoły. Chociaż szkoda ze nie do jedynej klasy, jest przecież o rok starszy, ale kto tam wie. Weszłam do szkoły i skierowałam się do sekretariatu. Zapukałam do drzwi.
- Proszę - odpowiedział mi głos zza drzwi.
Weszłam do środka.  Było to małe pomieszczenie. W nim stało biurko, 2 krzesła i kilka szaf, na których piętrzyły się segregatory. Przy biurku siedziała drobna, niesympatyczna kobieta.
- Dzień dobry, jestem Olivia Starska.
- Witaj, ja jestem pani Krawczuk. Siadaj - powiedziała i wskazała mi krzesło. Usiadłam.
- Tu masz swój plan - podała mi kartkę -  i regulamin - wcisnęła mi drugą kartkę - idź już na lekcję - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu i zajęła się swoimi sprawami. Chwilkę stałam i patrzyłam na nią, jak otępiała, ale potem odwróciłam się i wyszłam.  Spojrzałam na plan. Chodzę do 2d i moją pierwszą lekcją jest historia w sali 14. Poszłam do klasy. Gdy weszłam nie wierzyłam własnym oczom, zobaczyłam tam…

-------------------------------------------------

W końcu napisałam pierwszy rozdział i jestem w sumie z niego dumna. 
Piszcie komentarze ;)
Następny rozdział pokaże się za 3-4 dni :D


sobota, 12 lipca 2014

Prolog

Filip
Na naszą ulicę wprowadzili się nowi sąsiedzi, mieszkają naprzeciwko nas. Mama uparła się żeby ich odwiedzić, ale boże drogi jak mi się nie chce. Kolejny raz będziemy musieli udawać, że nasza rodzinka jest idealna, no, ale cóż tak bywa.
- Filip chodź już, zaraz wychodzimy – krzyknęła z dołu mama.
- No już momencik zaraz schodzę – powiedziałem i szybkim krokiem ruszyłem schodami na dół.
Mama zmierzyła mnie wzrokiem i powiedziała:
- Filip coś ty włożył!?
-Yyy… Ubranie?
- Boże drogi, czy ty zawsze musisz się tak zachowywać?! Idź załóż garnitur, a nie wyskakujesz w jakieś koszulce i zwykłych dresach.
Widziałem, że dzisiaj z mamą nie wygram, więc powoli ruszyłem na górę. Nie ubrałem garnituru. Zdecydowałem się na jeansy i koszule, potem zeszyłem na dół.
- No, chociaż teraz wyglądasz trochę jak człowiek – prychnęła mama.
Wyszliśmy z domu: ja, mama i tata, który nigdy się nie odzywał, bo bał się reakcji mamy. Pantoflarz. Mama zadzwoniła do drzwi. Otworzyła je „urocza pani Ewa”, ogłuszając mnie swoim pełnym zadowolenia piskiem. Wymieniły z mamą całusy w powietrzu. W końcu weszliśmy do domu. Usiedliśmy przy stole.

Olivia
Stałam w pokoju przeglądając się w lustrze. Dzisiaj przyszli do nas nowi sąsiedzi. Jak ja nienawidzę takich spotkań no, ale cóż z jak mus to mus. Nagle mama otworzyła drzwi do mojego pokoju i powiedziała:
- Olivko chodź już, goście przyszli.
-Okey już idę.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się za mamą do salonu.
- Oto i moja córka Olivia.
Ugh dzięki mamo pomyślałam, cóż za cudowne przywitanie. Ogarnęłam wzrokiem naszych gości. Cóż.. Byli to zwykli ludzie, hmm.. poza tym olśniewającym chłopakiem. Taki przystojnak ze no ja nie mogę. Zatopoiny był w swoim telefonie, ale jego koścista mamusia „dyskretnie” wbiła mu łokieć w brzuch. Podniósł na mnie wzrok. Boże, jakie on miał śliczne oczy. Usiadłam koło mamy przy stole. Ona zajęła się rodzicami „pana Przystojniaczka”.
- Yhm..- odchrząknął – Jestem Filip.
- Cześć, Olivia, ale mów mi Liv.
Zaczęliśmy rozmowe, w sumie bardzo dobrze się z nim gadało. Zaprosiłam go na taras, żeby nie musieć słuchać ciągłego ględzenia rodziców. On wziął swoją cole, więc zdecydowałam, że ja też zabiorę swój napój. Usiedliśmy na ławce i dalej rozmawialiśmy.
- Co lubisz robić? – zapytał
- Uwielbiam rysować i tańczyć.
- To może zatańczysz coś dla mnie?
- Tu? Teraz?
- No czemu nie?
- No dobra, zatańczę, ale nikomu o tym nie mów i proszę nie śmiej się, ok?
Chłopak potrząsnął głową na znak zgody, więc wstałam i zaczęłam tańczyć. Przyglądał mi się w skupieniu. Coraz bardziej zatracałam się w swoich ruchach… I przez przypadek wylałam na niego cole. Był dosłownie cały mokry. Patrzył na mnie, a gdyby jego wzrok mógł zabijać byłabym już martwa.
- Idiotko! Co ty zrobiłaś?! To moje ulubione spodnie.

- Ja..ja – jąkałam się, nie zdążyłam dokończyć, wyszedł zostawiając mnie samą. Potem usłyszałam tylko odgłos trzaskania drzwiami i ożywione głosy jego rodziców, którzy tez po chwili wyszli. Pobiegłam do pokoju… 


--------------------------------------------------------------------
Prolog... Strasznie krótki, ale jest.
Zostawiajcie komentarze :>

BOHATEROWIE

Olivia Starska

Ma 15 lat, znajomi mówią do niej Liv. Jest śliczną blondyną o szaro-niebieskich oczach. Zmaga się z wieloma problemami, ale jest optymistką. Niedawno znów zamieszkała w rodzinnym mieście. Jej teraźniejsza, najlepsza przyjaciółka to Jules, którą niestety zostawiła w Londynie, natomiast jej przeszła i przyszła przyjaciółka to Lena.  Uwielbia sport i sztukę. Kocha tańczyć i rysować, bo przez to może pokazywać swoje uczucia. Bardzo dobrze gra w siatkówkę, wkrótce dołączy do szkolnej drużyny. 

Magdalena Majewska

Jest śliczną, pietnastoletnią brunetką o ciemnych, głębokich oczach. Bardzo pozytywnie nastawioną do życia. Uwielbia sport, a w szczególności siatkówkę. Należy do szkolnej drużyny. Ma chłopaka Mateusza, brata Pawła i najlepszą przyjaciółkę Olkę. Wkrótce zaprzyjaźni się ponownie z Liv. Wszyscy mówią do niej Lena. Chodzi do jednej klasy z Filipem, Olką, Anką.



Filip Wieczorek

Jest przystojnym chłopakiem, który uwielbia grać na gitarze, jeździć na desce i grać w piłkę nożną. Ma własny zespół, do którego należą: Mateusz, Tomek,  Kuba. Przyjaźni się ze wszystkimi członkami zespołu oraz z Pawłem i Leną. Ma 15 lat. Należy do szkolnej drużyny piłki nożnej. Jak na razie jego jedyną i największą miłością jest muzyka.

 Mateusz Lewandowski

Ma 15 lat chodzi do klasy z Kubą, Leną, Filipem, Anka i Olką. Gra w zespole Filipa, jako gitarzysta. Jest wielkim przystojniakiem i większość dziewczyn w szkole chciałaby z nim być, jednak on bardzo kocha swoją dziewczynę Lenę, chociaż nie przepada za jej bratem, wspaniale się dogadują. Należy do szkolnej drużyny piłki nożnej, uwielbia imprezować. 


 Paweł Majewski

Starszy bart Leny, ma 16 lat. Chodzi do klasy z Tomkiem. Ma dziewczynę Ankę. Uwielbia jeździć na desce. Przyjaźni się z Filipem i Tomkiem.

Aleksandra Jakubiak

Ma 15 lat chodzi do klasy z Leną. Kocha taniec i siatkówkę. Należy jak jej najlepsza przyjaciółka do szkolnej drużyny. Jest raczej cichą osobą, nie lubi imprezować. Wszyscy znajomi mówią do niej Olka.

Tomek Szpak

Bardzo przystojny i wyluzowany szesnastolatek, chodzi do klasy z Pawłem, Uwielbia chodzić na imprezy, zaliczać laski i pić alkohol strumieniami. 


Kuba Walczak

Ma 15 lat, należy do zespołu Filipa. Kocha muzykę, wspaniale gra na perkusji. Chce zdobyć serce Olki, w której podkochuje się od 1 klasy podstawówki. 

Anna Frąckiewicz

Ma 16 lat, uwielbia się malować. Jest typową tapeciarą. Chodzi z Pawłem. Jest tępą laską, która ma bogatego tatusia i wielkie ego.Wszyscy mówią do niej Anka.