Minęło parę tygodni od moich miłosnych wyznań do Tomka. Nasz związek... Cóż jest cudownie, Tomek jest cudowny, moje życie jest cudowne... No może nie całe, ale dzięki niemu ma coraz więcej radosnych barw. Kocham go całym moim serduszkiem.... Chociaż ten idealny obrazek cały czas niszczy Lena. Chciałabym żeby mi w końcu wybaczyła....
Sobota. W końcu. Wolne. Nie rozumiem, jak nauczyciele mogą, tak bardzo, pastwić się nad uczniami! Okey, jest koniec roku i w ogóle, ale to już lekka przesada, co prawda nie mamy żadnych sprawdzianów, ale mimo wszystko to nawał pracy. Dzisiaj wstałam o 10, uhmm, jak mi się dobrze spało, gdyby nie ten pacan, wstałabym pewnie na obiad, ale ten idiota ZAWSZE musi zrobić mi na złość. Gdy już nawrzeszczałam na mojego brata za bardzo "subtelną" pobudkę, poszłam się umyć i ubrać, a następnie zeszłam na dół, do kuchni. Na śniadanie zjadłam kanapki, które popiłam kakao. Po posiłku rozsiadłam się przed telewizorem w salonie.
- Młoda, masz zamiar cały dzień siedzieć przed tym pudłem? - usłyszałam za sobą głos brata.
- Masz z tym jakiś problem?
- Tak, zaraz będzie dobry film, a ty siedzisz tu i oglądasz swoje zasrane serialki.
Od jakiegoś czasu, sytuacja między nami jest napięta, no tak mniej więcej od czasu kiedy spotykam się z Mateuszem. Zawsze jakoś starałam się załagodzić tę sytuację, ale kiedy Liv tu przywiało, nie mam na to siły, tak więc teraz cały czas skaczemy sobie z Pawłem do gardeł.
- No to masz pecha, bo ja jak na razie nie mam ochoty się nigdzie ruszyć.
- A nie chcesz się spotkać z tym twoim, jak mu tam...
- Z Mateuszem, nie jak na razie nie.
- No kurde Lena!
- Twój problem- powiedziałam i podgłośniłam tv. 10 raz już oglądałam ten odcinek, ale za nic w świecie nie chciałam mu dać oglądać tego głupiego meczu. Nagle zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Mateusz.
- Cześć, kochanie - usłyszałam w słuchawce.
- Cześć
- Wyskoczymy dziś gdzieś?
- Wieczór we dwoje?
- A nie lepiej paczką? Kuba, Olka, Filip, Tomek, Anka, Liv, ty, ja - wymienił zatrzymał się na chwilę - no i może twój brat? - dodał po chwili.
- No nie wiem, może wszyscy oprócz Liv?
- Oj Lena, nie możesz jej cały czas odrzucać, a zresztą nie będziesz musiała z nią gadać.
- Ale..
- Dzwoniłem już do wszystkich, oprócz niej - przerwał mi - ale pewnie i tak pójdzie, w końcu jest dziewczyną Tomka.
- Czekaj, co?
- No dzwoniłem do wszystkich, co prawda oprócz twojego brata, nie denerwuj się, że do ciebie ostatniej, ale tak jakoś wyszło - tłumaczył.
- Nie o to chodzi idioto, chociaż będziesz musiał mi to wynagrodzić, ale o..
- Dla Ciebie wszystko, księżniczko - znowu mi przerwał.
- No dobra. Liv naprawdę chodzi z Tomkiem?
- No tak, a co w tym złego?
- Chociażby to, że on jest typowym podrywaczem i nie przepuści żadnej laski!
- Oj nie denerwuj się, złość piękności szkodzi.
- Dobra, dobra. Mniejsza o to, co mnie to obchodzi? Przecież nienawidzę Liv.
- Mhmm.. To co zgadzasz się?
- Okey, tylko gdzie idziemy?
- Na obrzeżach otwarto fajny klub, może tam?
- A wpuszczą nas?
- Tak, to klub mojego wujka.
- Serio?
- No raczej.
- To świetnie, tylko gdzie się umówimy i o której?
- 19, koło twojego domu? Zgarnę po drodze Olkę, Kubę i Filipa, Liv i Tomek przyjdą razem, tylko musisz z bratem pogadać o Ance, kto ją weźmie, ok?
- Oki, Olki nie musisz brać zaraz do niej zadzwonię, żeby do mnie przyszła, to pa.
- Już kończysz?
- No muszę się przygotować, co nie?
- Ale jest 16.
- No własnie. Zostały mi tylko trzy godziny!- usłyszałam ciche parsknięcie - Nie śmiej się, pa! - powiedziałam i rozłączyłam się. - Paaweł! - wydarłam się- Chodź tu!
- Czego?
- Chcesz iść dzisiaj na imprezę?
- Co?
- No na imprezę, wiesz tam się tańczy, pije i w ogóle.
- Wiem co to jest impreza idiotko, ale ty mnie zapraszasz czy coś?
Wybuchłam śmiechem - Ja? Ciebie? - śmiałam się dalej.
- No to o co ci chodzi? - zapytał widocznie zdenerwowany.
- No, idziemy całą paczką na imprezę do nowo otwartego klubu na obrzeżach miasta, twoja laska idzie, a ty?
- Może pójdę, tylko jeszcze pogadam sobie z Anką.
- Oki, jak coś na 19 się umówiliśmy pod naszym domem.
- Okey.
Poszłam na górę i zadzwoniłam do Anki.
- Hej, to wiesz już o imprezie? - zapytała.
- Mhmm.. Wpadniesz do mnie? Wybierzemy jakieś ciuchy dla mnie i dla ciebie?
- Okey, tylko dla ciebie, bo ja już mam.
- Jasne, jasne. To przyjdziesz?
- Oczywiście, będę za 20 minut.
- Pa
Pościeliłam łóżko i delikatnie uprzątnęłam pokój, tak żeby nie było za dużo syfu, jak Olka przyjdzie. Po paru minutach zapukała do drzwi, a ja zeszłam i jej otworzyłam.
- Hej - odezwała się.
- Hej - przytuliłam ją i poszłyśmy na górę.
Po paru godzinach szukania ciuchów i przygotowywania się, byłyśmy gotowe. Miałam na sobie śliczną sukienkę i upięte włosy, ale to Olka przyćmiewała wszystko wyglądem, miała na sobie seksowny zestaw i rozpuszczone, proste włosy. Wyglądała jak bogini seksu, już widzę minę Kuby, jak ją zobaczy. Olka spojrzała w lustro i otworzyła usta ze zdziwienia:
-Lena coś ty ze mną zrobiła?! - zdenerwowała się.
- Zmieniłam cię w boginie seksapilu, och kochanie to się na pewno spodoba Kubie.
- Mhmm.. Skoro tak twierdzisz - powiedziała i zauważyłam, że się z tego powodu cieszy.
Tomek
Umówiliśmy się całą paczką na imprezę. Mamy być o 19 pod domem Pawła i Leny. Muszę po drodze wziąć ze sobą Olivię, moją piękną Olivkę. Wyszedłem z domu wpół do, ubrany w ulubione dżinsy i koszule, w której - jak twierdziły moje byłe - wyglądam bardzo seksownie, skierowałem się w stronę przystanku, by po chwili jechać autobusem do domu Olivii. Zapukałem, drzwi otworzyła mi jej mama.
- Dzień dobry, ja po Olivię.
- Witaj Tomku! Jak ja cie dawno nie widziałam, ale urosłeś i wyprzystojniałeś - paplała, a ja spostrzegłem, że za nią idzie moja piękna dziewczyna.
- Olivia - zabrakło mi tchu i słów, które mogły określić, jak bardzo spodobała mi się w stroju, który miała na sobie.
- Cześć - powiedziała do mnie - Mamo my idziemy na imprezę do klubu wujka mojego kolegi - zwróciła się do swojej mamy.
- Mhmm.. A kto was przywiezie do domu i o której?
- No ten wujek, nie wiem jeszcze o której, ale idziemy całą paczką, nie martw się!
- Jak mogę się nie martwić o moją kruszynkę?
- Proszę pani ja się zaopiekuję Olivią, proszę się, naprawdę, nie martwić - wtrąciłem się w ich rozmowę.
- No dobrze dzieciaki, tylko musisz mi ją tu odstawić cała i zdrową - pogroziła mi palcem.
- Oczywiście, obiecuję - powiedziałem, Olivia pożegnała się z mamą i wyszliśmy z jej domu, oddaliliśmy się kawałek i zaczęliśmy się namiętnie całować, tak długo aż zabrakło nam tchu.
- Nie powinniśmy już iść? -wydyszała Olivka.
- Aż tak źle całuję? - pytam.
- Oj kochanie całujesz cudownie...
-No ja myślę, ty też niczego sobie.
- Uhm.. Dzięki, ale ja naprawdę nie chcę się spóźnić, chodź.
- Jak sobie życzysz - wziąłem ją za rękę, pocałowałem w czubek nosa i ruszyliśmy w stronę domu naszych przyjaciół. W parę minut dotarliśmy na miejsce. Wszyscy już tam byli, tak więc wsiedliśmy w autobus i pojechaliśmy do klubu.
----------------------------
Ostatni rozdział w tym roku. Życzę pijanego Sylwestra :)








