poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 2

Liv

Gdy weszłam do sali, nie wierzyłam własnym oczom,  zobaczyłam tam Lenę. Boże, jak ja jej dawno nie widziałam.  Zmieniła się,  ale nie do tego stopnia, żebym jej nie poznała.  W sumie uważam,  że nie ważne, jakby się zmieniła i tak bym widziała kim jest, przecież przyjaźniłyśmy się.  No tak przyjaźniłyśmy,  czas przeszły teraz ma swoje życie,  pewnie mnie nie pamięta.  Myślałam tak o niej i nie spostrzegłam, że zaczęła się lekcja. Oczy wszystkich były wpatrzone we mnie. W oczach Leny zobaczyłam łzy,  ale i gniew. Gdy zauważyła, że  na nią patrzę odwróciła wzrok.- Jak się nazywasz?! - powiedziała zniecierpliwionym tonem nauczycielka.- Olivia Starska.- To ty jesteś naszą nową uczennicą?Kiwnęłam głową w potwierdzającej odpowiedzi.- Dobrze, usiądziesz z... - popatrzyła po klasie - z Filipem. Dopiero zauważyłam, że on tutaj jest. Podeszłam do ławki i powiedziałam- Przepraszam!?- Wybaczam - odparł z uśmiechem- Boże... Ile ty masz lat? - wymamrotałam - Mogę przejść?- Oczywiście, jeżeli powiesz mi co szeptałaś do siebie - powiedział z szelmowskim uśmiechem- Zastanawiałam się ile masz lat i czy nie jesteś za stary na takie odzywki, a teraz wybacz, ale chciałabym przejść, więc ruszaj dupę.Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale się przesunął. Wyciągnęłam z torby zeszyt,  szkicownik i piórnik.- Po co ci to? - szepnął, wskazując szkicownik.- A co cię to obchodzi?- I kto tu jest dzieckiem - prychnął.
Całą lekcję zamiast zwracać uwagę na to co  mówi nauczycielka, wpatrywałam się to w Lenę, to w Filipa. On ze skupieniem malującym się na twarzy zapisywał notatkę,  ona również to robiła tylko z mniejszym skoncentrowaniem i co jakiś czas spoglądała na mnie. Miała łzy w oczach.  Po chwili zastanowienia, wyrwałam kartkę ze szkicownika i napisałam na niej: Przepraszam. Liv. Złożyłam ją na pół oraz na wierzchu dopisałam: Do Leny.  Dźgnęłam Filipa w ramię i podałam mu liścik. On podał go dalej, w końcu dotarł do Leny. Przeczytała go i spojrzała na mnie ze wściekłością. Stwierdziłam, że pogadam z nią na przerwie.

Lena
Jak ona mogła? Wyjechała nic nie mówiąc,  a teraz wraca i myśli,  że wystarczy jedno przepraszam? Ja mam swoje życie.  To ona mnie zostawiła.  Ja ją kochałam jak siostrę.  Była dla mnie najważniejsza, a potem tak po prostu zniknęła.  Martwiłam się,  tęskniłam.  Jej to jakoś nie obchodziło.  Olka trąciła moje ramię ręką. Spojrzałam na nią, a ona ruchem głowy wskazała nauczycielkę.
- Magdaleno, odpowiesz w końcu na moje pytanie? - zapytała belferka
- A mogła by je pani powtórzyć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Powtarzałam już z trzy razy, no to będzie jedynka.
Świetnie i jeszcze przez nią dostanę pałę. Cudownie. Stwierdziłam, że nie będę z nią rozmawiać.  Zadzwonił dzwonek. Spakowałam rzeczy i poszłam do łazienki razem z Olką.
- Co się stało dzisiaj na lekcji? - zapytała moja najlepsza przyjaciółka.
- Dostałam pałę, bo się zamyśliłam - odpowiedziałam poprawiając makijaż.
- Wiesz że nie o tym mówię.
Po policzkach pociekły mi łzy. Myślałam,  że uporałam się z przeszłością...
- Chodzi... o tę laskę... - szlochałam - bo bo ona... była moją... najlepszą przyjaciółką... wyjechała nic nie mówiąc i...
- Już dobrze,  nic nie mów, rozumiem - powiedziała Olka przytulając mnie. I za to ją właśnie kochałam, nigdy nic nie musiałam jej tłumaczyć do końca. Gdy wreszcie się od niej odkleiłam, otarłam łzy i poprawiłam makijaż wyszłyśmy z łazienki. Potem udałyśmy się poszukać Mateusza. W sumie to ja chciałam iść go poszukać,  a Olka poszła ze mną.  Znalazłyśmy go przy sklepiku. Stał tam razem z Kubą tyłem do nas. Pokazałam Kubie żeby nie mówił,  że tu jesteśmy i cicho podeszłam do niego od tyłu.  Zasłoniłam mu oczy, a Olka wyszeptała mu do ucha:
-Zgadnij kto to? - żeby nie widział ze to ja.
- Hmmm.. Niech pomyślę to moja księżniczka? - odparł odwrócił się przodem do mnie i pocałował.
- Yhyhym - odchrząknął Kuba - nie jesteście tu sami. Niechętnie odczepiliśmy sie od siebie. Mateusz spojrzał na mnie i powiedział:
- Wyglądasz ślicznie,  ale zastanawiam się czemu płakałaś?
- To przez tę nową...
- Czy ona skrzywdziła moje słoneczko?
- No właśnie ona nic nie zrobiła.  Po prostu mnie zostawiła nic nie mówiąc.
- Aha przykro mi.
- Dobra koniec tego smutku - powiedziała Olka - idziemy na lunch.
Poszliśmy do stołówki,  usiedliśmy się przy naszym stoliku i zaczęliśmy jeść.

Liv
Szukałam Leny całą przerwę,  a gdy już sobie opuściłam. Znalazłam ją.  Siedziała w stołówce z dwoma przystojniakami i dziewczyna.  Musiałam z nią pogadać.  Powiedziałam sobie teraz albo nigdy i powoli podeszłam do ich stolika.
- Cześć - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Hej - odpowiedziała dziewczyna.
- Jestem Oliva Starska ale mówcie mi Liv
- Ja jestem Olka to jest Kuba - wskazała na chłopaka z dość długimi włosami był pogrążony we własnych myślach - to Mateusz - tym razem pokazała wysokiego bruneta który siedział koło Leny - a to Lena.
- Witajcie,  a z Lena to sie znamy, prawda?
- Nie coś ci sie wydawało to nie prawda -  odezwała sie w końcu moja stara najlepsza przyjaciółka i to co powiedziała naprawdę mnie zabolało.
- Jak to nie?  Kto chodził z tobą na basen do kina itp.? Kto pomagał ci rozwiązywać twoje problemy?  No kto? Przecież ja. Byłyśmy przyjaciółkami, nie pamiętasz?  Czy to już nic dla ciebie nie znaczy?
- Dobra przyznaje byłyśmy przyjaciółkami, ale...tak to nic dla mnie już nie znaczy. Po tym jak wyjechałaś byłam załamana, a ty nawet telefonu nie raczyłaś odebrać.  I co? I teraz chcesz wrócić? To ty mnie zostawiłaś.
Jej słowa raniły mnie , jak nóż.  Przecież ja też cierpiałam i tęskniłam. 
- A ty myślisz ze mi nie było ciężko?  Myślisz ze nie tęskniłam? - poleciały mi łzy.
- Nie wiem, jak Ci było.  Wyjechałaś nic nie mówiąc i to jest fakt. Teraz możesz już stąd iść.  Mam swoje życie ty masz swoje i to twoją wina jest ze nie są one połączone nicią przyjaźni.
Teraz juz nie wytrzymałam. Rozpłakałam się na dobre. Uciekłam. Biegłam w stronę łazienki i wpadłam na Filipa.
- Ejej gdzie tak lecisz?
- A co cie to obchodzi. Zejdź mi z drogi - chciałam żeby to zabrzmiało stanowczo i odepchnęłam go.
- Ej spokojnie. Płakałaś?
- Nie twoja sprawa - warknęłam i poszłam do łazienki.
Siedziałam w toalecie, aż do dzwonka. Chociaż może chwilę dłużej.  Wyszłam wszyscy uczniowie byli juz w klasach. Uznałam, że nie wytrzymam. Chciałam iść do domu. Poszłam na przystanek. Akurat jechał mój autobus. Pojechałam.  Gdy znalazłam się pod drzwiami zaczęłam szukać klucza.  Znalazłam go i otworzyłam. Weszłam do środka.  Kierowałam się do swojego pokoju, ale coś mi mówiło,  że mam zajrzeć do pokoju mamy.  Uchyliłam drzwi i zobaczyłam mamę z jakimś kolesiem była bardzo dziwna sytuacja.
- Mamo - wyszeptałam. Ona spojrzała na mnie i zamarła.  Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z domu. Co ja mam zrobić?  I nagle wpadłam na pomysł. Zadzwonię do Tomka. Nie on pewnie ma lekcje. Napisałam mu sms: Jak będziesz mógł zadzwoń. Liv . Błąkałam się po mieście parę godzin. Mama co chwila do mnie dzwoniła, za każdym razem odrzucałam połączenie.  Szlam dalej. Mijałam miejsca które pamiętałam z dzieciństwa. Nasz plac zabaw wtedy byłam szczęśliwa. Nagle znowu zadzwonił mi telefon. Chciałam kolejny raz odrzucić połączenie bo myślałam ze to mama, ale spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Tomek.
- Hej Liv? Co się stało?
- Hej. Jesteś dalej moim przyjacielem? Mogę ci zaufać?
- Co to za pytanie? Oczywiście, że możesz.
- moglibyśmy sie dzisiaj spotkać.  Najlepiej teraz?
- Teraz nie dam rady mała.  Mam próbę zespołu. Poczekaj momencik... Gadałem z chłopakami.  Możesz przyjść na próbę jeśli tylko chcesz.  Potem wyskoczymy na kawę.
- No nie wiem.. A twoi koledzy są tak samo przystojni jak ty?
- Przyjdź i sama oceń
- Dobra,  tylko gdzie?
- Do mojego kolegi, adres wyśle ci sms. I jakby co nie wbijaj na chatę tylko do garażu.  Czekaj według ciebie jestem przystojny?
- Do zobaczenia Tomku - powiedziałam i rozłączyłam się.  Po chwili dostałam sms. Skierowałam sie pod wskazany adres. Za radą Tomka poszłam do garażu. Drzwi były uchylone, więc weszłam do środka.  Tomek od razu mnie spostrzegł i przestał grać.  Podszedł do mnie i przytul.
- Hej. Przedstawię cię. Chodźcie tu chłopaki.
I wtedy ich zobaczyłam. Filip, Mateusz i Kuba, wszyscy z mojej klasy.
- To jest Kuba..
- Nie musisz my się już znamy, prawda?
W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche pomruki.
- Ah tak w takim razie dobrze. I co są przystojni jak ja?
- Yyy w sumie.. -policzki mi płonęły,  zabije cię Tomaszu Szpak.
- Ej chłopaki Liv twierdzi ze nie jesteście przystojni, co z nią zrobimy?
- Ta zniewaga krwi wymaga - odezwał się Filip - Ale nie wiem co możemy z nią zrobić a tak na marginesie, wiesz ze na twierdzi ze jestem dzieckiem? - zwrócił sie do Tomka
- Serio? 
- Tak mi powiedziała na historii i chyba mnie nie lubi - spojrzał na mnie.
- Ejej chłopaki ja nic takiego nie powiedziałam - odezwałam sie z udawanym strachem.  Zaczęliśmy się śmiać.  Chłopaki zaczęli grać a ja usiadłam na jakiejś skrzynce żeby ich posłuchać.  Grali rocka co zresztą bardzo mi sie podobało.  Mateusz i Filip uderzali w struny gitar, Kuba w perkusję, a Tomek śpiewał.  Kto by się spodziewał,  że robi to aż tak dobrze?  Zagrali parę piosenek w duchu rocka, a potem zaczęli jakiś pop. Bardzo chwytliwa muzyka.  Pochłonęła mnie i zaczęłam tańczyć.  Coraz bardziej zatracałam sie w swoich ruchach.  Tańczyłam i tańczyłam, jak już zaczęłam nie potrafiłam skończyć.  Nie zauważyłam nawet ze znów zmienili repertuar i nikt już nie śpiewa i gra tylko jedna gitara. W końcu w ogóle przestali grać. Skończyłam taniec.  Oni wpatrywali się we mnie.
- Yyy mam cos na twarzy zapytałam? 
Ocknęli się.
- Nie...Ślicznie tańczysz wiesz? - odezwał się Kuba
- Dzięki.  Będziecie jeszcze grać? 
- W zasadzie skończyliśmy - powiedział Mateusz.
- Czyli ze możemy już iść? - zwróciłam sie do Tomka
- Jasne.

Tomek
Razem wyszliśmy z garażu.
- To gdzie idziemy? - zapytałem
- Nie wiem, ale w jakieś spokojne miejsce,  żebyśmy mogli porozmawiać
- Może do Ciebie
- Nie. A do ciebie?
- No możemy o ile bałagan ci nie przeszkadza?
- Nie przeszkadza.
- A tak poza tym skąd znasz chłopaków?
- Filipa poznałam jako pierwszego mieszkamy na przeciwko siebie.  Potem w szkole Mateusza i Kubę. 
-Mhmmm... Dlaczego Filip mówił ze go nie lubisz?
- Bo nie lubię. Jak się pierwszy raz spotkaliśmy nawrzeszczał na mnie i zachowuje sie jak dzieciak.
- Mhmm.. A dlaczego chciałaś się spotkać.  Jak rozmawialiśmy byłaś smutna co się stało?
- Pierwszy dzień w szkole. Pierwsze spotkanie z Lena. Ona nie chce...
Liv całą drogę gadała, jak nakręcona. Wkurzała mnie troszkę tym i nie słuchałem jej za bardzo.  Podziwiałem jej urodę.  Była średniego wzrostu. Miała śliczne oczka, a jakie włosy.  Pięknie tańczyła i miała fajny styl. Była po prostu fajną dupą z którą chciałem być. Dlatego udawałem ze jestem zainteresowany tym co mówi.  Co jakiś czas przytakiwałem. W końcu doszliśmy do mojego domu. Weszliśmy do mojego pokoju.
- Już się nie martw wszystko się ułoży, Lena Ci przebaczy – próbowałem ją pocieszyć.
- Chyba masz rację – powiedziała i zadzwonił jej telefon, spojrzałem na wyświetlacz. To była jej mama.
- Odbierz
Odebrała. Była strasznie zdenerwowana. Krzyczała, przeklinała, a na koniec się rozpłakała i rzuciła telefonem.
- Mogę u Ciebie zostać na noc?
- Yyy… Jasne
- Dziękuję – powiedziała i przytuliła się do mnie. Trwaliśmy przytuleni jakieś 10 minut w końcu odkleiłem ją od siebie.
- To co chcesz dzisiaj robić? Mamy całą noc.
- Nie wiem, ale chce sobie poprawić humor.
- Może jakaś komedia?
- Nie, może horror.
- Ale to Ci humoru nie poprawi,
- No fakt, ale chce horror
- Jak sobie życzysz księżniczko.
Włączyłem film. Był dość straszny , no Liv się bała. Cały czas była przyczepiona do mnie. Film się skończył. Dałem jej moją koszulke i zaprowadziłem do łazienki. Gdy wyszła z niej wyszła zapytała:
- Gdzie mam spać?
- Połóż się do mojego łóżka.
- A ty?
- Będę spał na kanapie – skłamałem. Oczywiście, że położę się koło niej, jak mógłbym przepuścić taką okazję?
- Okey.

Poszedłem się wykąpać. Potem rzuciłem się na łóżko koło niej i…

--------------------------------------------------
No i jest drugi rozdział. Co o nim myslicie? 
Zostawiajcie komentarze, proszę.

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 1

Rozdział 1

Liv

Biegłam przed siebie, już od dłuższego czasu. Uciekałam przed kimś. Za sobą ciągle słyszałam odgłos stóp uderzających o ziemie. Przyspieszyłam. Dotarłam do urwiska. Dźwięk butów moich prześladowców wciąż wzrastał. Chciałam krzyknąć „ratunku”, ale żaden odgłos nie wydobył się z moich ust. Zamarłam nie wiedziałam, co zrobić i wtedy ktoś mnie popchnął. Spadłam z urwiska. Leciałam, leciałam i usłyszałam jakiś dziwny, denerwujący dźwięk. Co to było?
Obudziłam się zalana potem i cała się trzęsłam. W myślach powtarzałam jak magiczne zaklęcie słowa to tylko sen. W końcu przestałam dygotać. Spojrzała na zegarek piętnaście po siódmej. Trzeba się zbierać do szkoły pomyślałam i powolnym, jeszcze sennym krokiem ruszyłam do łazienki. Umyłam się, rozczesałam włosy i podeszłam do szafy wyciągnęłam rzeczy  i założyłam  na siebie . Poszłam do kuchni, w której mama piła kawę i rozmawiała przez telefon. Gdy mnie zobaczyła rozłączyła się było to dziwne zachowanie nawet jak na nią, ale miałam swoje problemy wiec chwilowo się tym nie przejmowałam. Dzisiaj nadszedł mój pierwszy dzień w nowej szkole. Boję się, że spotkam starych znajomych, którym nic nie powiedziałam o moim wyjeździe. A jak spotkam Lenę? Co ja jej powiem? Z rozmyślań wyrwał mnie głos mamy
- Co będziesz jadła na śniadanie?
- Yyy nie wiem, może płatki z mlekiem.
- Znowu?! Ale jak chcesz to sobie zrób.
- Dobra zrobię – odburknęłam.
Podeszłam do szafki i wyciągnęłam miskę oraz płatki, a z lodówki mleko, połączyłam jedno z drugim i zjadłam ze smakiem. Potem wzięłam torbę i ruszyłam na przystanek. 

Filip

Obudziłem się, jak  zwykle o piątej, by móc jeszcze rano pograć na gitarze. Wyciągnąłem ją i zacząłem grać.  Uderzając w struny wylewałem z siebie uczucia. Dzięki temu powstała dość smutna, aczkolwiek ciekawa piosenka. Grałem coraz to nowe dźwięki, do momentu, kiedy moja mama weszła do pokoju:
- Filip czy ty musisz od rana rzępolić na tym czymś- ruchem dłoni wskazała moja gitarę - niektórzy chcą się wyspać się?! - krzyknęła i trzaskając drzwiami wyszła z pokoju. Przewróciłem oczami i spojrzałem na zegarek. Była siódma,  no cóż czas się zbierać do szkoły pomyślałem i odłożyłem gitarę.  Umyłem się, ubrałem w T-shirt z logo mojego ulubionego zespołu oraz dżinsy i zeszedłem na dół, do kuchni. Przy stole siedziała już mama, która jak zwykle czytała jakieś swoje pisemko o modzie, a tata podawał jej kawę.
- Chcesz tosty na śniadanie?  - zapytał.
- Mogą być.
Usiadłem przy stole, a tata podał mi tosty zjadłem je i wróciłem do pokoju, by znów pograć.  Zagrałem parę moich ulubionych utworów. Potem spakowałem, gitarę wziąłem plecak i ruszyłem do garażu, aby wyciągnąć mój motocykl.   Wyszedłem z budynku i zobaczyłem Liv
- Hej mała!
Przewróciła oczami i poszła dalej.  Czy to możliwe, że tak bardzo bolało ja to że na nią nakrzyczałem wczoraj? No nie wiem nie znam się za bardzo na dziewczynach. Wsiadłem na motor i powoli pojechałem do niej.
- Mówiłem ci hej - powiedziałem zagradzając jej drogę.
- Owszem, ale potem dodałeś „mała”  i stwierdziłam, że to nie do mnie - odparła i z ironicznym uśmiechem wyminęła mnie. Ruszyłem, nieprzerwanie jechałem kolo niej
- Ok., czyli nie mogę mówić do ciebie „mała”?
Przytaknęła skinieniem głowy.
- No, to „hej Liv”, pasuje? - zapytałem dodając uśmiech.
- No może być.
- Podwieźć cię?
- Nie sądzę, aby to było dobre, po tym co się wczoraj stało - powiedziała i przyspieszając kroku doszła do przystanku.
Chwilę nie wiedziałem, co zrobić, ale ruszyłem do przodu obrzucając ją jedynie przelotnym uśmiechem. Czyli jednak boli ją to co wczoraj zrobiłem. Musze ją przeprosić.

Liv

Wsiadłam do autobusu. Skasowałam bilet i usiadłam. Nagle podszedł do mnie, jakiś  przystojniak. Wysoki, brunet i jakie miał oczy, normalnie nogi mi zmiękły.
- Mogę się koło ciebie usiąść? - zapytał pan pięknooki
- Yyy.. jasne…
- Tak w ogóle jestem Tomek.
- A ja Olivia, ale mów mi Liv.
- Olivia mi się bardziej podoba.
W sumie tylko jedna osoba tak mi powiedziała. Wszyscy, co mnie znali wiedzieli, że nie lubię mojego imienia, tylko Tomek, mój stary przyjaciel, stwierdził ze tak jest lepiej i mówił mi Olivia. Czy to możliwe żeby to był on? Zostawiłam go tu z całą resztą mojego życia wyjeżdżając do Londynu. Byłam pełna nadziei. Stwierdziłam, że zapytam, co mi szkoda. Najwyżej się trochę wygłupię.
- Czekaj ty jesteś Tomek? Tomek Szpak?
- Tak, a co moja sława mnie wyprzedziła?- obrzucił mnie cudownym uśmiechem.
Teraz już byłam pewna. Nigdy nie zapomniałam jego ślicznego uśmiechu.
- Nie głupku to ja Olivia Starska.
- Serio to ty? Tyle cie nie widziałem. Czemu tak uciekłaś?
- Tak to ja. Musiałam wyjechać z mamą do Londynu po jej rozwodzie z ojcem ,nie umiała tu mieszkać. Wyjechałam nic nie mówiąc, bo nie potrafiłam się z wami pożegnać. Tak strasznie tęskniłam, ale nie umiałam odebrać telefonu i w końcu zmieniłam numer, by oderwać się całkowicie od was. Chociaż to nic nie dało.  Miałam wspomnienia i przez to tęskniłam. A ty? Co u ciebie?
- Też strasznie tęskniłem, a gdy wyjechałaś wszystko zaczęło się psuć.  Lena była strasznie przybita. Nie chciała z nikim rozmawiać, nawet ze mną, zamknęła się przede mną  i znalazła nowych przyjaciół,  ale za to jej brat dalej jest moim najlepszym kumplem.
- Mhmm.. a podasz mi swój numer, to kiedyś się spotkamy?
- Jasne daj telefon to ci wpisze.
Wymieniliśmy sie numerami
- To może dzisiaj? – zapytał.
- W sumie nie wiem. Pierwszy dzień w szkole i w ogóle.
Autobus zatrzymał się na moim przystanku. Jak się ucieszyłam, gdy okazało się, że Tomek wysiada razem ze mną.  Czyli chodzimy do jednej szkoły. Chociaż szkoda ze nie do jedynej klasy, jest przecież o rok starszy, ale kto tam wie. Weszłam do szkoły i skierowałam się do sekretariatu. Zapukałam do drzwi.
- Proszę - odpowiedział mi głos zza drzwi.
Weszłam do środka.  Było to małe pomieszczenie. W nim stało biurko, 2 krzesła i kilka szaf, na których piętrzyły się segregatory. Przy biurku siedziała drobna, niesympatyczna kobieta.
- Dzień dobry, jestem Olivia Starska.
- Witaj, ja jestem pani Krawczuk. Siadaj - powiedziała i wskazała mi krzesło. Usiadłam.
- Tu masz swój plan - podała mi kartkę -  i regulamin - wcisnęła mi drugą kartkę - idź już na lekcję - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu i zajęła się swoimi sprawami. Chwilkę stałam i patrzyłam na nią, jak otępiała, ale potem odwróciłam się i wyszłam.  Spojrzałam na plan. Chodzę do 2d i moją pierwszą lekcją jest historia w sali 14. Poszłam do klasy. Gdy weszłam nie wierzyłam własnym oczom, zobaczyłam tam…

-------------------------------------------------

W końcu napisałam pierwszy rozdział i jestem w sumie z niego dumna. 
Piszcie komentarze ;)
Następny rozdział pokaże się za 3-4 dni :D


sobota, 12 lipca 2014

Prolog

Filip
Na naszą ulicę wprowadzili się nowi sąsiedzi, mieszkają naprzeciwko nas. Mama uparła się żeby ich odwiedzić, ale boże drogi jak mi się nie chce. Kolejny raz będziemy musieli udawać, że nasza rodzinka jest idealna, no, ale cóż tak bywa.
- Filip chodź już, zaraz wychodzimy – krzyknęła z dołu mama.
- No już momencik zaraz schodzę – powiedziałem i szybkim krokiem ruszyłem schodami na dół.
Mama zmierzyła mnie wzrokiem i powiedziała:
- Filip coś ty włożył!?
-Yyy… Ubranie?
- Boże drogi, czy ty zawsze musisz się tak zachowywać?! Idź załóż garnitur, a nie wyskakujesz w jakieś koszulce i zwykłych dresach.
Widziałem, że dzisiaj z mamą nie wygram, więc powoli ruszyłem na górę. Nie ubrałem garnituru. Zdecydowałem się na jeansy i koszule, potem zeszyłem na dół.
- No, chociaż teraz wyglądasz trochę jak człowiek – prychnęła mama.
Wyszliśmy z domu: ja, mama i tata, który nigdy się nie odzywał, bo bał się reakcji mamy. Pantoflarz. Mama zadzwoniła do drzwi. Otworzyła je „urocza pani Ewa”, ogłuszając mnie swoim pełnym zadowolenia piskiem. Wymieniły z mamą całusy w powietrzu. W końcu weszliśmy do domu. Usiedliśmy przy stole.

Olivia
Stałam w pokoju przeglądając się w lustrze. Dzisiaj przyszli do nas nowi sąsiedzi. Jak ja nienawidzę takich spotkań no, ale cóż z jak mus to mus. Nagle mama otworzyła drzwi do mojego pokoju i powiedziała:
- Olivko chodź już, goście przyszli.
-Okey już idę.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się za mamą do salonu.
- Oto i moja córka Olivia.
Ugh dzięki mamo pomyślałam, cóż za cudowne przywitanie. Ogarnęłam wzrokiem naszych gości. Cóż.. Byli to zwykli ludzie, hmm.. poza tym olśniewającym chłopakiem. Taki przystojnak ze no ja nie mogę. Zatopoiny był w swoim telefonie, ale jego koścista mamusia „dyskretnie” wbiła mu łokieć w brzuch. Podniósł na mnie wzrok. Boże, jakie on miał śliczne oczy. Usiadłam koło mamy przy stole. Ona zajęła się rodzicami „pana Przystojniaczka”.
- Yhm..- odchrząknął – Jestem Filip.
- Cześć, Olivia, ale mów mi Liv.
Zaczęliśmy rozmowe, w sumie bardzo dobrze się z nim gadało. Zaprosiłam go na taras, żeby nie musieć słuchać ciągłego ględzenia rodziców. On wziął swoją cole, więc zdecydowałam, że ja też zabiorę swój napój. Usiedliśmy na ławce i dalej rozmawialiśmy.
- Co lubisz robić? – zapytał
- Uwielbiam rysować i tańczyć.
- To może zatańczysz coś dla mnie?
- Tu? Teraz?
- No czemu nie?
- No dobra, zatańczę, ale nikomu o tym nie mów i proszę nie śmiej się, ok?
Chłopak potrząsnął głową na znak zgody, więc wstałam i zaczęłam tańczyć. Przyglądał mi się w skupieniu. Coraz bardziej zatracałam się w swoich ruchach… I przez przypadek wylałam na niego cole. Był dosłownie cały mokry. Patrzył na mnie, a gdyby jego wzrok mógł zabijać byłabym już martwa.
- Idiotko! Co ty zrobiłaś?! To moje ulubione spodnie.

- Ja..ja – jąkałam się, nie zdążyłam dokończyć, wyszedł zostawiając mnie samą. Potem usłyszałam tylko odgłos trzaskania drzwiami i ożywione głosy jego rodziców, którzy tez po chwili wyszli. Pobiegłam do pokoju… 


--------------------------------------------------------------------
Prolog... Strasznie krótki, ale jest.
Zostawiajcie komentarze :>

BOHATEROWIE

Olivia Starska

Ma 15 lat, znajomi mówią do niej Liv. Jest śliczną blondyną o szaro-niebieskich oczach. Zmaga się z wieloma problemami, ale jest optymistką. Niedawno znów zamieszkała w rodzinnym mieście. Jej teraźniejsza, najlepsza przyjaciółka to Jules, którą niestety zostawiła w Londynie, natomiast jej przeszła i przyszła przyjaciółka to Lena.  Uwielbia sport i sztukę. Kocha tańczyć i rysować, bo przez to może pokazywać swoje uczucia. Bardzo dobrze gra w siatkówkę, wkrótce dołączy do szkolnej drużyny. 

Magdalena Majewska

Jest śliczną, pietnastoletnią brunetką o ciemnych, głębokich oczach. Bardzo pozytywnie nastawioną do życia. Uwielbia sport, a w szczególności siatkówkę. Należy do szkolnej drużyny. Ma chłopaka Mateusza, brata Pawła i najlepszą przyjaciółkę Olkę. Wkrótce zaprzyjaźni się ponownie z Liv. Wszyscy mówią do niej Lena. Chodzi do jednej klasy z Filipem, Olką, Anką.



Filip Wieczorek

Jest przystojnym chłopakiem, który uwielbia grać na gitarze, jeździć na desce i grać w piłkę nożną. Ma własny zespół, do którego należą: Mateusz, Tomek,  Kuba. Przyjaźni się ze wszystkimi członkami zespołu oraz z Pawłem i Leną. Ma 15 lat. Należy do szkolnej drużyny piłki nożnej. Jak na razie jego jedyną i największą miłością jest muzyka.

 Mateusz Lewandowski

Ma 15 lat chodzi do klasy z Kubą, Leną, Filipem, Anka i Olką. Gra w zespole Filipa, jako gitarzysta. Jest wielkim przystojniakiem i większość dziewczyn w szkole chciałaby z nim być, jednak on bardzo kocha swoją dziewczynę Lenę, chociaż nie przepada za jej bratem, wspaniale się dogadują. Należy do szkolnej drużyny piłki nożnej, uwielbia imprezować. 


 Paweł Majewski

Starszy bart Leny, ma 16 lat. Chodzi do klasy z Tomkiem. Ma dziewczynę Ankę. Uwielbia jeździć na desce. Przyjaźni się z Filipem i Tomkiem.

Aleksandra Jakubiak

Ma 15 lat chodzi do klasy z Leną. Kocha taniec i siatkówkę. Należy jak jej najlepsza przyjaciółka do szkolnej drużyny. Jest raczej cichą osobą, nie lubi imprezować. Wszyscy znajomi mówią do niej Olka.

Tomek Szpak

Bardzo przystojny i wyluzowany szesnastolatek, chodzi do klasy z Pawłem, Uwielbia chodzić na imprezy, zaliczać laski i pić alkohol strumieniami. 


Kuba Walczak

Ma 15 lat, należy do zespołu Filipa. Kocha muzykę, wspaniale gra na perkusji. Chce zdobyć serce Olki, w której podkochuje się od 1 klasy podstawówki. 

Anna Frąckiewicz

Ma 16 lat, uwielbia się malować. Jest typową tapeciarą. Chodzi z Pawłem. Jest tępą laską, która ma bogatego tatusia i wielkie ego.Wszyscy mówią do niej Anka.